wtorek, 29 maja 2012

Światło życia

Miła recenzja ukazała się na łamach ostatniego „Akantu” o moim tomiku  poetyckim „Słowa – moje światło”. Dziękuję panu Ludwikowi Czechowi  za życzliwość i zrozumienie moich intencji twórczych. Myślę, że nie będzie miał nic przeciwko temu, że go opublikuję na swojej stronie.


„Akant” Miesięcznik Literacki ISSN 1429-9054 Nr 6 (188)
Rok XV czerwiec 2012, Recenzje: s.40-41

Światło życia
Najnowszy zbiór wierszy HELENY DOBACZEWSKIEJ-SKONIECZKI nosi tytuł Słowa – moje światło. Poetka jest autorką wielu książek, animatorką kultury, osobą niedowidzącą. Już sam tytuł książki sugeruje, że będziemy świadkowali niebanalnemu postrzeganiu świata. Specyficzne akcenty dominować będą w tej poezji. Choćby dlatego, że rola słowa w tych wierszach jest wyjątkowa. Słowo posiada tutaj sprawczą moc opisywania rzeczy niewidocznych. Tworzy z niewyraźnych konturów pełny obraz rzeczywistości. Ten rodzaj eksplorowania świata nie ma wpływu na jakość produktu finalnego. Każdy bowiem wiersz w tym zbiorze jest klarowny, ma szeroką perspektywę. Żadnemu nie stoi na drodze jakaś ponura niemożność. Wręcz przeciwnie, poetyckie kadry są wyraziste i ostre. W utworze Myśli czytamy:

Skłębione myśli
Cisną się na usta
I spływają nieśmiało
W klawiaturę liter
/…/
Ukazują głębię
Obdarowaną
Tęsknotą i wrażliwością
Ukryta w fałdach codzienności

        W owych fałdach codzienności życie pulsuje swym naturalnym rytmem. Ubogaca je ciekawa lektura, twórczość przyjaciół, wreszcie bezpośredni kontakt z naturą. Zbiór ten, nie bez powodu, rozpoczyna się utworami Las, Po deszczu, Spektakl kolorów. Wszystko co najpiękniejsze, zdaje się mówić poetka, jest obok nas. Banalne krople deszczu, zwyczajny wiatr, pospolity górski potok – podnosi do rangi wyjątkowości, obdarowuje zasłużonym podziwem. W tej magicznej aurze skłonna jest nie tylko do refleksji, ale i wyjątkowo osobistych zwierzeń. Tak jakby eteryczny aromat lasu  /Las odpowiedział/  i zapach rosy w   / Może ci powiem/ przenosiły ją na wyższy poziom uczuć i emocji. Niekiedy jednak wręcz przeciwnie – wyciszały je, gwarantowały wymarzony spokój. Jak w wierszu Smak lata:

Kosy drozdy i skowronki
Zapraszają na poranny spacer
Jezioro jeszcze śpi

Wtopiona w przyrodę
Płynę spokojną wodą
Jeziora Wolickiego

        Ale taka symbioza z naturą, to krótkotrwały luksus. Pod niebem, pełnym śpiewu ptaków, zaledwie kilka kroków od Jeziora Wolickiego życie toczy się według utartych reguł. Sekunda biegnie za sekundą, każdy kolejny dzień tęskni za poprzednim, miesiące i lata odbierają nam najbliższych. Przemijanie jest wyraźnie zaznaczone w tych wierszach. Nie ma jednak pieczęci niesłusznie wydanego wyroku. Poetka dostrzega w nich jedynie gorzką konieczność. Ten wątek prezentują utwory Okamgnienie, Album, wreszcie Listopadowe zamyślenie. Wszystkie te wiersze mogą uchodzić w zbiorze za smutne, ale nie są tragiczne. Z pustki śmierci podnosi je bowiem filozofia wiary. Choćby w Wielkanocy, gdzie Zmartwychwstanie „rozjaśnia tunel zwątpienia” a Krzyż „wskazuje drogę do wieczności”. Dzięki takiej wierze, takiemu świętych obcowaniu, przemijanie traci swój główny oręż – strach. We wspomnianym Albumie czytamy:

Jeden wiek  to tylko sto lat
Pięć pokoleń jakże różnych
I jakże podobnych do siebie
/…/
Kartki albumu rozsypują się
Puzzle historii i zawiłości historii
Dopasowujemy na nowo
/…/
        Ale jest jeszcze literatura, która ten nieubłagalny upływ czasu potrafi zatrzymać. Choćby na jedną chwilę, w której zwycięża magia tworzenia. Zapisana pośpiesznie kartka awansuje do rangi dokumentu. Po upływie sekundy jej treść staje się częścią historii. Poetka rozumie siłę sprawczą  takiej przemiany. Wie, że rezultaty jej trudu będą wymierną korzyścią także dla innych.  Roznieca chęć pogłębiania refleksji, utwierdza w przekonaniu, że świat materialny jest uboższy bez podwalin ducha i piękna.  W wierszu Książka mamy też pochwałę tradycji. Autorka, chociaż biegła w tworzeniu profili i blogów, woli zapach drukarskiej farby i szelest kartek, od widmowych, komputerowych skryptów. Chętniej sięga po lekturę drukowaną, niż zawieszoną w elektronicznej próżni. Podsumowuje to również w wyżej wymienionym tytule:

Skrywa tajemnicą życia
Szeleści wspomnieniami
I marzeniami
/…/
Wyobraźnia karmiona
Witrynami i sms-ami
Nie ma apetytu
Na książkę

        Autorce tomiku Słowa – moje światło życzę kolejnych sukcesów i następnej publikacji. Książkę polecam
                                                                                                          Ludwik Filip Czech

A w Bydgoszczy zaczął się Trójkąt Literacki


Festiwal, którego dziesiątą edycję rozpoczynamy w tym roku. Program ciekawy i sporo się dzieje w różnych częściach miasta. Trochę jednak słabo rozreklamowany i w nieco zmienione formie niż dotychczasowe festiwale. Czy zmiana będzie korzystniejsza dla literatów?
Dobrze, że mam parę dni wolnych i mogę się „politeracić”. Cieszę się też, że udało się zorganizować u nas spotkanie w ramach Trójkąta ze Zdzisławem Prussem.  Jeszcze wczoraj wysłałam informację na Internet i mam nadzieję, że frekwencja dopisze. Jego ostatni tomik, „Rozkład jazdy” cieszył się sporym zainteresowaniem w naszym Klubie Polskiej Książki.

W czym brałam udział, czego  udało mi się posłuchać:



28.05, 18.00, poniedziałek, Pianola oficjalne rozpoczęcie  BTL
Michał Tabaczyński zapoznał uczestników z  antologią Nieobiecanej ziemi literatury: Literra Bydgoszcz. Antologia 2012. Gdzie w części  pierwszej opisani są  poeci Stowarzyszenia Pisarzy Polskich a część druga prezentuje pisarzy Związku Literatów oddziału bydgosko-toruńskiego.








Pierwsze spotkanie  pod hasłem:
Powieść - opowiadanie – reportaż
Było to spotkanie z  Andrzejem Klawitter i Stanisław Luchowskim (jak zwykle w swoim stroju górniczym)









29.05, 18.00, wtorek, Pianola 




Poetki Związku Literatów Polskich
Grażyna Gzara, Małgorzata Nowak,
Małgorzata Szweda i Jola-Maria Kowalska





30.05, 16.30, środa, Spichrze














30.05, 19.00, środa, Galeria Wspólna

kolejne spotkanie zatytułowane:
Wspólnie i oddzielnie
Wojciech Banach, Jarosław Jakubowski,
Paweł Szydeł przedstawiciele Stowarzyszenia Pisarzy Polskich







31.05, 18.00, środa, Pianola

Między poezją a prozą
Kazimierz Rink, Marek Żelkowski
i Dariusz Tomasz Lebioda




.





ostatnie z tego cyklu,
w którym udało mi  się uczestniczyć 

Termy Maltańskie – wspaniały relaks

Wróciłam z Poznania… trochę krótko, ale za to bardzo aktywnie spędziłyśmy wspólne chwile z córeczką. Jak zwykle mile mnie zaskoczyła, i w prezencie na Dzień Mamy, wręczyła mi karnet na Termy Maltańskie. Poszalałyśmy  sobie mocząc się i pływając w przeróżnych basenach.
O zachodzie słońca - na zewnątrz, potem to już tylko takie ciepłe, solankowe, pływanie wśród wodospadów, wirów rzek i zaliczanie zjeżdżalni – wspaniałe wrażenia i wspaniała zabawa dodająca sił i energii.  No, a w Świecie Saun… spędziłyśmy  chyba za mało czasu… Sucha, parowa, kwiatowa, komora lodowa… po kamieniach:  raz w zimnej, raz w gorącej wodzie. Jeszcze po powrocie sok ze zmiksowanych owoców – by nawodnić ciało i cóż jeszcze się chciało… już tylko spać… Tylko nazajutrz tak trochę pobolewało, powtórki pewnie by się chciało. No, ale trzeba poczekać do …następnego roku? Chyba nie!
Zaczynam lubić Poznań.

sobota, 26 maja 2012

Dalszy ciąg majowych atrakcji

W niedzielę, 20. maja - kolejna majówka u św. Antoniego. Tym razem nasz Klub organizował wystawę twórczości i włączył się w pomoc przy organizowaniu procesji z darami. Od godziny 8 rano byliśmy już na miejscu - przygotowanie stołów i prezentacji zajęło trochę czasu.
Później już dotarło parę osób do pomocy. Trzeba przyznać, że było duże zainteresowanie prezentowanymi pracami. Janek Makowiecki miał nowe rzeźby, Marysia też próbuje nowych technik rękodzieła. Krysia miała sporo zajęć z wypisywaniem "autografów" pismem punktowym. Jak dobrze, że Marlena pomogła przy wydawnictwach - tam też było spore zainteresowanie. Dotarła też Aniela, chociaż nie czuła się najlepiej. Jak to miło, że mogę liczyć zawsze na pomoc grona przyjaciół. To już 25-te wydarzenie kulturalne jakie w tym roku organizowaliśmy w naszym Klubie. Sporo tego - nic dziwnego, że brakuje mi czasu na pisanie.



We wtorek szkolenie i wieczór z poezją i muzyką, który poprowadziła Krysia Wulert.
Reszta tygodnia przebiegła imieninowo.
A w niedzielę 27 maja do Poznania...

piątek, 18 maja 2012

Co za tydzień

Szalone tempo, codziennie coś. W poniedziałek ustalałam szczegóły z przewodnikiem na kolejne zwiedzanie, wtorek biurokracja z dokumentacją - pisma, które muszą być wysłane, środa wyjazdy i zaopatrzenie - wieczorem omawianie szczegółów majówki, czwartek dyżur i spotkanie w WOK-u. Tym razem Maksymilian Bart-Kozłowski prezentował swój najnowszy tomik - więc musiałam być. W piątek na ARS z Januszem. Przegląd \artystyczny Seniorów zaliczony - Janusz Kamiński zdobył dyplom dla Klubu "OKATiK" . Jutro warsztaty literackie - no i niedziela też zajęta...Tyle się dzieje, że doba ma za mało godzin. Wracam do domu i padam zmęczona. Chyba muszę mieć parę dni urlopu -ale to już w następnym tygodniu.


niedziela, 13 maja 2012

Literackie wydarzenia

Jestem już po moim spotkaniu poetyckim z nowym tomikiem poezji "Słowa - moje światło", który odbył się w Starym Pałacu w Ostromecku i był organizowany przez Miejskie Centrum Kultury w Bydgoszczy. Jak było, może napiszą inni...mi samej trudno oceniać. Chciałabym jednak podziękować Małgosi Mówińskiej-Zyśk za świetne "przeplatanie" muzyką moich wierszy - co znacznie wzbogaciło spotkanie. Jej mężowi, który w trakcie spotkania namalował mi portret i podarowując sprawił mi miłą niespodziankę. Spotkanie prowadził prof. Mieczysław Wojtasik, a mnie nie ominęła "twórcza" trema. Mile zaskoczyła mnie rodzinka, która dość licznie przybyła na spotkanie, przyjaciele i znajomi.


Cieszyłam się, że mogłam po spotkaniu pobyć z nimi jeszcze  w  "pałacowej piwniczce", gdzie musieliśmy się trochę "imieninowo rozgrzać".

piątek, 11 maja 2012

Dotykiem i słowem majówka z Leonem

Jesteśmy już po kolejnym spotkaniu w ramach programu "Niewidomi u Leona". Tym razem zorganizowałam dla moich niewidomych przyjaciół zwiedzanie Domu Leona Wyczółkowskiego w Muzeum Okręgowym w Bydgoszczy. Osobiście pani Ewa Sekuła-Tauer (kierownik tego działu) oprowadziła nas po zbiorach i w formie "lekcji edukacyjnej" opowiedziała o życiu i twórczości Leona Wyczółkowskiego. Zainteresowanie było ogromne. Wszyscy byli zasłuchani w barwne opowieści i opisy prezentowanych obrazów. Przekroczyliśmy limit czasu, aż szkoda było kończyć przygotowaną prezentację dla tak zasłuchanej publiczności. Zwiedzanie pomieszczeń (dotykiem) było nieco utrudnione ze względu na dość liczną grupę. Ekipa, która próbowała sfilmować nasze zwiedzanie miała mocno utrudnione zadanie.

To jeszcze nie koniec - jak przystało na majówkę - dalsze spotkanie odbyło się na dworze. W przepięknej scenerii Wyspy Młyńskiej, pod rozłożystym (kwitnącym) kasztanem przygotowano dla nas krzesełka i stoliki, gdzie mogliśmy napić się kawy, podzielić się wrażeniami i dalszymi planami. Dom Leona Wyczółkowskiego okazał się bardzo gościnny, jak i cała ekipa pracująch tam ludzi. W spotkaniu, jak zwykle uczestniczyli członkowie naszego Klubu nie tylko z Bydgoszczy ale również z Tucholi, Wąbrzeźna i Inowrocławia.


W poniedziałek natomiast (7 maja)  kolejne esperanckie spotkanie w Pianoli prowadziła Ela Kasjan. Ciekawie opowiadała o twórczości szwedzkiego poety, prezentując również jego twórczość, oczywiście w jezyku esperanto




niedziela, 6 maja 2012

Najdłuższa majówka

Za nami długi majowy weekend. Spędziłam go spokojnie w domu. Potrzebowałam tego. Dzieciaki zrobiły mi miłą niespodziankę zjawiając się z wizytą. Wieczorne „pogaduchy” sprawiły mi wielką przyjemność, a wspólne śniadanko na tarasie uzmysłowiło mi, że wiosna naprawdę już do nas zawitała.  Nie byłam sama podczas wyjazdu Janka.  Taki urlop w zaciszu domowym ma swój urok. Miałam czas właściwie na wszystko: na prace domowe, spotkanie z przyjaciółmi, poczytanie i buszowanie w  Internecie, no i przygotowanie się do czekającego mnie pierwszego spotkania bydgoskiego z nowym tomikiem.
Czekający mnie tydzień zapowiada się bardzo pracowicie. Akumulatorki naładowane – możemy zaczynać – od poniedziałku.
Zamykamy taras i ruszamy do pracy...

środa, 2 maja 2012

W poszukiwaniu utraconego sensu

25 kwietnia
W ramach Obywatelskiej Rady Kultury uczestniczyłam w ciekawym spotkaniu poświęconym miejskim instytucjom kultury, które zorganizowano w Pianoli. Spotkanie składało się z seminarium realizowanego przez Narodowe Centrum Kultury i Collegium Civitas Wzbogacone warsztatami zorganizowanymi przez Laboratorium Żywej Kultury, Miejskiego Centrum Kultury w Bydgoszczy w ramach ogólnopolskiego projektu MIEJSKI? DOM? KULTURY? Podczas tego spotkania, w którym uczestniczyli przedstawiciele różnych instytucji kultury z całej Polski, podjęto próbę wypracowania nowoczesnego modelu miejskich domów – centrów - ośrodków kultury. Szukano nowoczesnych narzędzi animacji i edukacji kulturalnej. Najciekawsza dla mnie była prezentacja pani Bożeny Michalskiej-Bednarek, która zwróciła m.in. uwagę na otwartość, na nowe inicjatywy kulturalne dostępne w nowych przestrzeniach analogowych i wirtualnych.




26 kwietnia
Dzień później spotkanie z „Teatrem przy stoliku“ w MCK, gdzie Zofia Krzemkowska (niewidoma przedstawicielka Klubu „OKATiK“)  czytała wiersze drukowane pismem punktowym (Brajlle`a). Był to swego rodzaju pokaz: w jaki sposób czytają osoby niewidome.



I tak nadszedł już maj, wszystko wypełniło się soczystą zielenią i roześmianym słońcem, które zaprosiło na najdłuższy wiosenny wekend.
Pierwszy majowy dzień, jak przystało na święto pracy, spędziliśmy pracowicie i towarzysko.




WIOSENNY ZEGAR

Hiacynty  barwnymi  kroplami
otulają zieleń
krokusy wystawiają
głowy nad trawę

Żonkile radosne promienie
witają panią
przychodzącą zgodnie
z  kartkami  kalendarza

Budzące się życie
przypomina o zegarze