poniedziałek, 30 sierpnia 2010

tęsknię za morzem...



zdjęcie zrobione w zeszłym roku  w Dźwirzynie

WIERSZ

Kartka zapisana

Mgiełką pragnień
dreszczykiem piękna
i głodem chwili

Swym magnetyzmem
przyciąga innych

Którzy szukają
co warto przeoczyć
nad czym się pochylić

Uspokaja spokojem
i zapala fajerwerki życia

czwartek, 26 sierpnia 2010

Moja przygoda z poezją

Zaczęłam od rymowanych komunikatów lirycznych, jeszcze w dzieciństwie.
Różne widzenie świata próbowałam opisywać zamiast „wyrażać", „metaforyzować". Nie przestałam jednak pisać, ale moje wiersze „chowałam do szuflady". Nie wierzyłam, że mogą się komuś podobać. Czułam potrzebę pisania, jednak nie czułam potrzeby dzielenia się tym z innymi. Dopiero niewidomi przyjaciele zmobilizowali mnie do tego...
Prawda jest taka, że chyba już moi dziadkowie mieli wpływ no to, co stało się moim „drugim życiem". Wanda Dobaczewska moja Babunia, pisała jeszcze w Wilnie. Później w Żninie, gdzie osiedliła się moja rodzinka. Pisała głównie dla wnuków, których miała sześcioro. To ona była moim pierwszym krytykiem literackim. Ważną rolę w moim „dorastaniu" literackim miał również Włodzimierz Korsak, mój dziadek mieszkający po wojnie w Gorzowie Wielkopolskim, inicjator ruchu literackiego w tym środowisku. Do dzisiaj mam album z jego fotografiami dedykowanymi „mojej dzielnej wnuczce", który jest dla mnie najmilszą pamiątką z dzieciństwa.
Poezja jest dla mnie próbą wyjścia poza codzienną rutynę. To ona daje mi możliwość ujrzenia świata w różnych odcieniach. Stąd tytuł mojego kolejnego tomiku „Odcienie świata"

środa, 25 sierpnia 2010

CIS

Cis na ulicy Szpitalnej
rósł razem z nami
widać to na fotografiach

Pamiętamy jego
czarodziejsko-zieloną moc
i aksamitne igły

Wnętrze krzewu
kryło wszystkich
i wszystko

W jego rozłożystym
cieniu na fotelu
siadała Babunia

I zbierała myśli
do pisania

Moja Babunia

Ciekawa data

Właśnie dostałam z wydawnictwa swój kolejny tomik poezji.
Co za radość!!! Zobaczyłam wszystkie „odcienie świata" - 24 sierpnia, w dniu, w którym 118 lat temu urodziła się moja Babunia. Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że właśnie ona - Wanda Dobaczewska 90 lat temu w Wilnie została członkiem Związku Literatów Polskich. Czy uda mi się kontynuować tę tradycję? Jest to moim cichym marzeniem, nad którym muszę jeszcze sporo popracować...

piątek, 20 sierpnia 2010

NAUTYCZNY BRZASK

Jeszcze nie świt
choć chce się żyć
jeszcze nie widać
jasności słów
i tylko gwiazdy
gdzieniegdzie lśnią
kto nas prowadzi
kto wenę śle
nautyczny brzask
czy pora snów?




wtorek, 3 sierpnia 2010

Motyw literacki z Manchester

9 lipca 1945 roku, a więc 65 lat temu w Manchester zmarła jedna ze znanych polskich poetek, którą niektórzy nazywali „mistrzynią poezji kobiecej”. Kto z nas nie pamięta Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej a szczególnie jej wierszy o miłości,

„Wciąż rozmyślasz. Uparcie i skrycie
Patrzysz w okno i smutek masz w oku
Przecież mnie kochasz nad życie?
Sam mówiłeś przeszłego roku …"
                            (M. Pawlikowska-Jasnorzewska, Miłość w: Pocałunki 1926)

miłości skomplikowanej, miłości niespełnionej, erotycznej?
Miłość jako jedna z najistotniejszych spraw w naszym życiu, stawała się najczęstszym motywem literackim wielu poetów.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska przedstawiała uczucia naturalnie i bezpośrednio. Była wirtuozem słowa. Ta pełna kunsztu poetka liryczna przedstawiała w swojej twórczości krańcowo różny system wartości.
Na pierwszym miejscu stawiała młodość i seks – drwiła z choroby i starości. Pisała głównie czterowierszowe miniatury zakończone ciekawą pointą.
   Z poetki miłości, gdzie dominowała tonacja jasna, radosna i żartobliwa: Niebieskie migdały(1922), Różowa magia(1924), Pocałunki(1926), Wachlarz(1927) z czasem zmieniła się w poetkę natury, przedstawiając zjawiska przemijania, starzenia się: Cisza leśna(1928), Profil białej damy(1930), Krystalizacja(1937).
W latach 1922-1939 ukazało się 12 tomików poezji tej poetki. Pisała również symboliczno-metaforyczne dramaty m.in. Mrówki(1936), Baba-Dziwo(1938).
     Kiedy przyjechałam do Manchester, wędrując ulicami miasta, napotkałam szpital, dzisiaj już budynek zabytkowy. Zastanawiałam się, czy to właśnie tu pisała swoje ostatnie wiersze i listy. Wiedziałam, że Lilka (jak nazywali ją najbliżsi) do końca prowadziła osobiste notatki. 30 czerwca 1945 pisała jeszcze: Nie mogę już, słabość straszna…
Polska nocy cudotwórcza
Rodaczko płomienna, efigio
Miła Wszechmario… (M. Kossak - Jasnorzewska Listy 1928-1945)

Umierała w szpitalu na raka. Jej mąż, oficer lotnictwa, był przy niej do ostatniej chwili. Pozostał w Manchester jeszcze 25 lat i pochowano go razem, na Cmentarzu Południowym w Manchester.
Tablica z czarnego granitu, ufundowana przez Związek Pisarzy Polskich na Uchodźctwie (w 1973r.) upamiętnia to miejsce, które udało mi się odszukać i zapalić znicz w okrągłą rocznicę śmierci poetki.
Jest to jeden z wielu zadbanych polskich grobów, których na tym cmentarzu znajduje się blisko 3 tysiące.
     Mario,
Pieściłaś maki swymi słowami
Kochałaś skamandryckim piórem
Dzisiaj twe wiersze śpiewają ptaki
Polsko-angielskim chórem

Pulchrum i verum twojej twórczości
Brzmi ciągle pomiędzy swymi
A czarny granit przytulił ciebie
Na obcej, nie polskiej ziemi

Jaka potęga historii ukryta jest w tym jednym z największych i najstarszych cmentarzy w Anglii? To będzie wiedział tylko ten, kto chociaż raz przejdzie się jego alejkami, wśród starych płyt nagrobnych, które kryją w sobie niejedną tajemnicę.

    Manchester
    chowa polskie kwiaty
    o których wciąż pamiętamy

Manchester
Miasto utkane
z włókien mglistych
nie zawsze jednak
jest pochmurne

Dzisiaj pogodne
niebo wstało
i kos jak w Polsce
trele dzwoni

Szara wiewiórka
w parku wita
bluszcz wtapia się
w prastare mury

Pójdę spacerkiem
do Jasnorzewskiej
swój wiersz zanucę
przy mogile

na Cmentarzu Południowym w Manchester


Opowiadając o swojej wizycie w Manchester nie sposób pominąć również Polskiego Kościoła pw. Miłosierdzia Bożego, gdzie miałam dwa miłe spotkania autorskie prezentując swoją poezję. Sympatycznie wspominam również wizytę w Polskiej Szkole Przedmiotów Ojczystych, gdzie podczas sympatycznego spotkania z kierowniczką szkoły p. Barbarą Goodwin, przekazałam swoje tomiki poezji, a także w formie upominku (dla tamtejszej biblioteki) piękne wydanie „Pana Tadeusza" w formie graficznej i dźwiękowej.

na zdjęciu z panią kierownik i przedstawicielem komitetu rodzicielskiego