sobota, 8 sierpnia 2015

DOBRY JĘZYK


Claude Piron (szwajcarski psycholog, a także wieloletni tłumacz w ONZ) w swojej książce „Dobry język/La bona lingvo” twierdzi, że „…Zamenhof rzucił nasienie, ziemia je przyjęła, chroniła, żywiła, aż Esperanto stało się stabilnym, istniejącym językiem, niezależnym już od jednostek. Prawdziwym, dobrym językiem...” pomocnym, jak dobry przyjaciel. Jak dobrze można się czuć rozmawiając z innymi za jego pomocą mogliśmy się przekonać podczas ośmiodniowego pobytu w Lille – północnym mieście Francji, w którym odbywał się jubileuszowy, setny Światowy Kongres Esperantystów. Miejsce to zostało wybrane nieprzypadkowo – pierwszy UKE (Universala Kongreso de Esperanto) odbył się w 1905 roku, w Boulogne-sur-Mer – portowym mieście w regionie Lille.
Pamiętając, że to właśnie w Polsce (w Białymstoku) urodził się jego twórca, Ludwik Zamenhof i powstała idea stworzenia uniwersalnego języka Esperanto – byliśmy szczęśliwi, że 115 osobowa grupa Polaków uczestniczyła w tym spotkaniu. Największa grupa esperantystów była oczywiście z Białegostoku, ale również przyjechał pełen autokar z Nowego Sącza. Licznie prezentował się również Wrocław, Warszawa, a z Bydgoszczy uczestniczyło czterech esperantystów.

 

Kongres odbywał się w dniach od 25 lipca do 1 sierpnia 2015 r. w „Zenit Arena” Lille Grand Palais. W całym Kongresie uczestniczyło 2689 esperantystów z 82 krajów z całego świata. Najliczniejszą grupę (prawie 700 osobową) stanowili organizatorzy, czyli Francuzi, następnie Niemcy (191), Japończycy (166) i Brazylijczycy (123).

Spotykaliśmy się w trzech salach koncertowych (dla1500, 500 i 300 osób) i 27 mniejszych salach konferencyjnych, gdzie odbywały się wykłady, konferencje i specjalistyczne spotkania asocjacyjne. Wystawy i inne spotkania artystyczne odbywały się w głównym hollu.









Bogaty program Kongresu odbywał się pod hasłem: „Języki, sztuki i wartości dialogowe między kulturami”. Było więc sporo imprez kulturalnych: teatrów, koncertów i wystaw. Odbywały się one w centrum kongresowym, ale także w otwartej przestrzeni miasta (przed Operą, na Placu Generała de Gaulle'a i w innych miejscach. Łącznie odbyło się ponad 50 imprez kulturalnych.



 

 Przez wiele godzin w głównym hollu „Michaux” czynna była Otwarta Scena Artystyczna (tzw. MAS Malkovrita Arta Scenejo), gdzie prezentowali się artyści różnych narodowości. Z Polski zaprezentował się tam kilkakrotnie młodzieżowy zespół folklorystyczny „Nowe Głosy” z Miejskiego Centrum Kultury w Nowym Sączu.




We wtorek (28 lipca) prezentowałam tam również swoją poezję tłumaczoną na język esperanto „Miaj sunlevigoj kaj sunsubiroj”, która spotkała się z zainteresowaniem – o czym świadczą liczne wpisy do kroniki, którą przywiozłam ze sobą.Wiersze prezentowałam również podczas kilku innych spotkań.
Warto zaznaczyć, że mogłam uczestniczyć w tym jubileuszowym spotkaniu i zaprezentować swoją twórczość dzięki wsparciu finansowemu Urzędu Miasta Bydgoszczy (w ramach stypendium artystycznego).


Było to również promowanie naszego województwa poprzez ulotki o Bydgoszczy (w j. francuskim) i pamiątki z naszego regionu, które darowaliśmy znajomym z różnych krajów (m.in. z Japonii, Chin, Korei, a także z Niemiec, Francji i Brazylii).

Z dużym zainteresowaniem przyjęto jeden z moich ostatnich utworów poświęcony pamięci Andrzeja Grzębowskiego – znanego bydgoskiego esperantysty i działacza. Okazało się, że wielu esperantystów z całego świata pamięta jego zasługi. Jego nazwiskiem oznaczono również jedną z sal, gdzie odbywały się spotkania (głównie związane z problematyką edukacyjną i podróżniczą).





 

Z ciekawszych punktów bogatego programu kongresowego, w którym miałam przyjemność uczestniczyć, były prelekcje o Francji. Bardzo ciekawa okazała się prelekcja „Północna Francja małą Polską”, którą poprowadził Francuz polskiego pochodzenia – Edmond Plutniak (syn polskiego górnika).
Był to mój kolejny (11) Światowy Kongres Esperantystów, w którym po raz siódmy uczestniczyłam również w spotkaniu niewidomych esperantystów zrzeszonych w LIBE (Ligo Internacia de Blindaj Esperantistoj). W tym spotkaniu uczestniczyło 35 niewidomych i niedowidzących z 11 krajów. Omawialiśmy problemy nurtujące niewidomych, głównie związane z cyfryzacją i rozwojem edukacji. Wspominano także niewidomego Francuza Theophile`a Carta(1855-1931), który miał duże zasługi w zjednoczeniu ruchu niewidomych esperantystów. Wspaniałym okazał się francuski niewidomy artysta (akordeonista i solista), który prezentował się podczas wieczoru inauguracyjnego (Inaugura Vespero). Z Polski w spotkaniu LIBE uczestniczyły 4 osoby z Białegostoku, 1 z Wrocławia i ja z Bydgoszczy.



 

Każdego dnia brałam udział w ciekawych spotkaniach artystycznych, a w wolnych chwilach zwiedzałam miasto, które przywitało nas deszczową pogodą.
Pierwszego dnia trafiliśmy pod Bramę Paryską i budynek ratusza miejskiego (Hotel de Ville) spacerując do Grand Palais.



Niezapomnianą chwilą było także wspólne nabożeństwo ekumeniczne, które miało miejsce w niedzielę, w jednym z najstarszych zabytków Lille – XV wiecznym kościele św. Maurycego (Église Saint-Maurice). Później katolicka msza święta (w języku esperanto i francuskim) zakończona wspólną agapą z mieszkańcami miasta.





W poniedziałek całe popołudnie i wieczór spędziłam w Pałacu Sztuk Pięknych (Palais des Beaux Arts) - największym muzeum sztuki we Francji (poza Paryżem), gdzie znajdują się dzieła wybitnych artystów takich jak: Rubens, David, Delacroix, Monet, Goya, Van Gogh. Szkoda mi było opuszczać ten monumentalny eklektyczny gmach wielu sztuk, tak wspaniale dostępny również dla osób niewidomych poprzez „obrajlowienie przewodnika”, makietę całego obiektu i nagrania z opisami najciekawszych dzieł. Warto dodać również o przewodniku w języku esperanto, który z prawdziwą pasją opowiadał o poszczególnych obrazach.





Do XIX wiecznej Katedry Notre Dame de la Treille (z cudowną figurką Matki Boskiej słynącej łaskami) dotarłam sama podczas wtorkowego, popołudniowego spaceru. Ciekawa budowla z połączenia dwóch stylów: współczesności i tradycji, stylu modernistycznego i neogotyckiego.
Mimo, że budowa kościoła Notre-Dame de la Treille została rozpoczęta w 1854 r., kościół bierze swoją nazwę od XII wiecznego posągu Matki Boskiej.



Inną atrakcją w Lille jest Dom Opery na Placu Teatralnym, gdzie w czwartkowe południe (30.07) odbywał się koncert znanego esperanckiego zespołu i francuskiego piosenkarza JoMo . Tam również, w ramach spotkań plenerowych, udało mi się dotrzeć ze swoją poezją.


Opera została wybudowana na wzór podobnych budynków w Paryżu i Monte Carlo. Na frontonie znajduje się rzeźba autorstwa Hippolyte Lefebvre przedstawiająca Apollo otoczonego przez muzy.


Lille w 2004 roku było Europejską Stolicą Kultury i od tego czasu to urokliwe miasto rozwija turystykę kulturalną – a jest co zwiedzać. Serce najstarszej części Lille stanowi otoczony pięknymi XVII wiecznymi kamienicami Plac Generała de Gaulle'a (Place du Général-de-Gaulle). W jego centralnym punkcie znajduje się wybudowany wraz z fontanną w 1845 roku pomnik obrońców miasta z 1792 roku (Colonne de la Déesse). Spacerując po placu warto zwrócić uwagę na okazały XVII wieczny renesansowy gmach Starej Giełdy (La Vieille Bourse). Jego efektowną fasadę frontową wieńczy wysoki dach i ażurowa wieżyczka. Ponad nim widać wysoką wieżę z zegarem, która stanowi część wzniesionego w XIX wieku w stylu renesansu flamandzkiego budynku Nowej Giełdy (La Nouvelle Bourse), a obecnie Izby Handlowej (Chambre de Commerce). Na dziedzińcu La Bourse odbywają się giełdy staroci i inne atrakcje kulturalne.





Obecnie Lille to czwarty co do wielkości ośrodek miejski we Francji, którego aglomeracja zamieszkiwana jest przez przeszło milion ludzi. Bogactwo stylów z różnych epok (Lille podbijane było przez Flamandów, Holendrów, Brytyjczyków, Hiszpanów i Francuzów), dodaje oczywistego uroku miastu.





Tydzień kongresowy minął szybko. Warto jeszcze wspomnieć o bardzo udanej, całodniowej wycieczce do Paryża, gdzie zwiedzaliśmy najciekawsze zabytki i podziwiliśmy je płynąc dwugodzinnym rejsie po Sekwanie. Przewodnicy w języku esperanto opowiadali nam o tym ciekawym mieście, w którym trzeba pobyć co najmniej tydzień…
Francuzi, jako gospodarze na pożegnanie stwierdzili, że płakali dwa razy. Pierwszy raz na początku, gdy plany bogatego programu zepsuła deszczowa pogoda i drugi raz żegnając się – bo wyjeżdżają ich mili goście. Do zobaczenia za rok na kolejnym kongresie, tym razem na Słowacji w Nitrze. Kolejny Kongres w 2017 roku planowany jest w koreańskim Seulu.