PREZENT
Byłeś bożonarodzeniową radością
tak było ci do twarzy z czerwoną kokardą
uroczyście podzielony na ćwiartki
każdy miał nogę i kawałek blatu
Jak dzisiaj odczytać wspomnienia
wszystkie przyklejone do ciebie łzy
niedokończone rozmowy
co czekają na rozstawionych półmiskach
Usiądźmy przy tobie
miejsca starczy dla wszystkich
jesteś wspólną przestrzenią
w rodzinnym domu zawsze jednoczącą?
ROZMOWA
Rozmawiam z tobą
w przestrzeni duszy
milczącej nieobecności
słyszę mądre ciepłe odpowiedzi
choć głos twój dawno przebrzmiał
Sztuka umierania
to sztuka godzenia się
z nieśmiertelnością
sztuka życia to umiejętność
godzenia się ze światem
Nie jesteś kartką
w kalendarzu wspomnień
nieme porozumienie
właściwe duszom pokrewnym
z pamięcią obecną nie minioną
BIEDA
Nie naprawimy świata
możemy jedynie
uczyć się go słuchać
Nie odrywajmy się
od matki ziemi
tu woda jest życiem
Dramat ludzi
miesza się z potem pracy
prawdziwa bieda
A jest kolorowo
KINO
On trzyma lustro
ja widzę swoje odbicie
zdejmuję maskę
i kończę rolę
Wyruszam
w niebezpieczną podróż
przyklejam się
do półki z książkami
Gdy gasną światła
zaczyna się gra
z widzem
HURAGAN
Byłeś wiatrem
w rozpostartych żaglach
studziłeś ogniste loty
Huraganem wypadłeś
rozbijając na drobne
naczyńka spokoju
Zbieram je teraz i sklejam
nigdy nie wypiję z nich
gorącej herbaty
Nie rozwinę żagli
na połamanym maszcie
***
Ma smak
popiołu listu
i barwę
twoich oczu
puka do drzwi
niechciana
czeka w milczeniu
POETYCIE TANGO
Taniec w muzyce
słowa w ciszy
ruchy świateł i pozy
najczulszych strun
Tango
z kropelką Chanel
i Chwilą w roli głównej
ORION
Znalazłam drogę
tajemnicy kosmosu
pierwotny tygiel
Gdzie mieszają się
żywioły wrażliwości
i wyobraźni
Swoisty mikrokosmos
formacja budowana
głębią różnego tworzenia
Świat tutaj jest jasnością
głosem natury połączonym
z moją cząstką
Tu asteryzm tworzą
trzy jasno świecące
gwiazdy
Na bydgoskim osiedlu
Wiersze ze żnińskiego okresu
Heleny Dobaczewskiej-Skonieczki
z tomiku „Wiersze z żywego drzewa (2017)
WIERSZE
Z ŻYWEGO DRZEWA
Siwa pani z laseczką
wędrowała ulicami miasta
wszyscy ją znali
i nazywali
Wandą – pisarką
Była trochę obca
nie stąd – gdzieś z Wilna
jej kłopot z chodzeniem
był pamiątką z Ravensbrück
piekła dla kobiet
Tylko czasem tam wracała
Ocalone życie
oddała wnukom
Drzewa urosły
książki przycichły
wiersze z żywego drzewa
płyną dalej…
tylko trochę dalej
Pięćdziesiąt gałęzi
rozrasta się
a wiatr na nich gra jak na harfie
rozwiewa kolejne liście
kolejne wersy
LAS
Szumi las
rozdrganymi listkami
mrucząc pieszczotliwie
kołysankę brzozową
– Znajdziesz w nim spokój
ciszę co Chopina z salonów
na łąki przenosi
Szumi las
wytrwałością dębów
czułością jaworów
goreje kiściami jarzębin
– Zrób korale
i zawieś na szyjach
szybującym obłokom
Szumi las
świerkową rapsodię
żegnając dzień
topiący się w jeziorze
– Jeszcze się zobaczymy
jeszcze usłyszymy
co w trawie piszczy
Szumi las i gra
wiolonczelą runa leśnego
wystrojoną melodię
pagórków pałuckich
DRĄŻENIE SKAŁY
Początkiem
było źródło
w pałuckiej Oćwiece
Tam spadały gwiazdy
Ręce w brzozowym
lesie splatały
instruktorski krąg
Pozostały wspomnienia
zamknięte w zeszycie
garb z piasku
Jezioro… przyjaźni
BADANIE PRZEBIEGU
ZMIENNOŚCI FUNKCJI
Funkcja
nie ma miejsc zerowych
– ja nie mam szczęścia
Funkcja posiada ekstrema
– ja posiadam
zbyt wielką wyobraźnię
Głowę nabitą marzeniami
Dla iksa uczuć funkcja zmierza
do maksimum a intuicji minimum
Teraz wykres
chcę aby mój wykres życia
był linią prostą
Ale co będzie
gdy pomylę
pewne wartości?
Czy przyjdzie On
i powie: tutaj się pomyliłaś!
DOM
Rodzinny dom
tam zachodziło słońce
i wschodziło
tam pocałunki szybciej goiły rany
a wielkie krzywdy po latach
wydały się małe
jak ganek
gdzie witaliśmy pierwszych gości
Przyjaciele
rozpłynęli się
czasem jednak przelatują
nad starą Basztą
między dwoma jeziorami
i wpadają
do starego gniazda
na Pałukach
Wiersze z bydgoskiego okresu
Heleny Dobaczewskiej-Skonieczki
z tomiku „Wiersze z żywego drzewa (2017)
DWORZEC
Odmieniany porami roku
z przypadkami w podróżach
powtórzeniami gasnących dni
Brzęczące tory zaprzeczają monotonii
każdy przedział to osobna opowieść
noszona w sobie
Przyczepiam wagon swoich zamyśleń
słowa mają fakturę
wodzę po nich palcami
W tłumie widzę dobrych ludzi
to skarby ulepione
z niepękającej skały
Wszyscy możemy być lepsi
tylko ten pośpiech i stukot
kół jak mantra
„Pociąg opóźniony
około trzydziestu minut”.
Wszyscy możemy być lepsi...
A ze mnie wyłazi zwierzę...
SPEKTAKL
Cieszy promień słońca
co dosięga lasu
wróży pokój
nieskończoności istnienia
W muzyce spojrzeń
splatamy dłonie
rzucamy słowem
i wychodzimy na scenę
Poznajemy świat
podglądając myśli
sięga po nie cień
a samotność skrzypi
Młodość
nieczynna do odwołania
CO LAS POWIEDZIAŁ
Wiatr w gałęziach otwierał
inny świat zielonych bram
struktury cudu szarość ślizgała się
w słońcu drzewa rosły w ciszę
Teraz złomy drzew
na karczowisku świszcze wiatr
zraniony las krzyczy
przyciętymi pniami
SKRZYDŁA
Akt roztargnienia
nie rodzi owoców
zanika kropka
w znaku zapytania
Jesteśmy
zbyt blisko
by zobaczyć znaki
wtapiane w rzeczywistość
Skłamana prawda
krzyczy
zgrzytem dnia
umiera fragment istnienia
Krwawiące rany
przemywa woda
szuka źródła i harmonii
rozmawiam ze swoim cieniem
Jakie będzie jutro?
Dwa skrzydła
wzbijają się do lotu!
BEZSENNOŚĆ
Modlitwy długie niewysłuchane
bezsenna pościel porą smutków
można szeptać słychać
nocne kuszenie anioła i bicie
zmartwychwstania
Wiją się drogi
rozstajne i powrotne
budzi się przydrożna nadzieja
wstaje dzień
światło przy wspólnym stole
ALBUM
Jeden wiek – to tylko sto lat
pięć pokoleń jakże różnych
i jakże podobnych do siebie
Żywa historia przeplatana
historią fotografii w kolorze sepii
czarno-białej i w pełni kolorowej
Kartki z albumu rozsypują się
puzzle historii i zawiłości rodzinne
dopasowujemy na nowo
Mamo – jaka podobna jesteś
do naszej prababuni
ty też opowiadałaś nam bajki
Tylko czemu ich nie spisałaś?
Helena Dobaczewska-Skonieczka (2010)
Byłeś bożonarodzeniową radością
tak było ci do twarzy z czerwoną kokardą
uroczyście podzielony na ćwiartki
każdy miał nogę i kawałek blatu
Jak dzisiaj odczytać wspomnienia
wszystkie przyklejone do ciebie łzy
niedokończone rozmowy
co czekają na rozstawionych półmiskach
Usiądźmy przy tobie
miejsca starczy dla wszystkich
jesteś wspólną przestrzenią
w rodzinnym domu zawsze jednoczącą?
ROZMOWA
Rozmawiam z tobą
w przestrzeni duszy
milczącej nieobecności
słyszę mądre ciepłe odpowiedzi
choć głos twój dawno przebrzmiał
Sztuka umierania
to sztuka godzenia się
z nieśmiertelnością
sztuka życia to umiejętność
godzenia się ze światem
Nie jesteś kartką
w kalendarzu wspomnień
nieme porozumienie
właściwe duszom pokrewnym
z pamięcią obecną nie minioną
BIEDA
Nie naprawimy świata
możemy jedynie
uczyć się go słuchać
Nie odrywajmy się
od matki ziemi
tu woda jest życiem
Dramat ludzi
miesza się z potem pracy
prawdziwa bieda
A jest kolorowo
KINO
On trzyma lustro
ja widzę swoje odbicie
zdejmuję maskę
i kończę rolę
Wyruszam
w niebezpieczną podróż
przyklejam się
do półki z książkami
Gdy gasną światła
zaczyna się gra
z widzem
HURAGAN
Byłeś wiatrem
w rozpostartych żaglach
studziłeś ogniste loty
Huraganem wypadłeś
rozbijając na drobne
naczyńka spokoju
Zbieram je teraz i sklejam
nigdy nie wypiję z nich
gorącej herbaty
Nie rozwinę żagli
na połamanym maszcie
***
Ma smak
popiołu listu
i barwę
twoich oczu
puka do drzwi
niechciana
czeka w milczeniu
POETYCIE TANGO
Taniec w muzyce
słowa w ciszy
ruchy świateł i pozy
najczulszych strun
Tango
z kropelką Chanel
i Chwilą w roli głównej
ORION
Znalazłam drogę
tajemnicy kosmosu
pierwotny tygiel
Gdzie mieszają się
żywioły wrażliwości
i wyobraźni
Swoisty mikrokosmos
formacja budowana
głębią różnego tworzenia
Świat tutaj jest jasnością
głosem natury połączonym
z moją cząstką
Tu asteryzm tworzą
trzy jasno świecące
gwiazdy
Na bydgoskim osiedlu
Wiersze ze żnińskiego okresu
Heleny Dobaczewskiej-Skonieczki
z tomiku „Wiersze z żywego drzewa (2017)
WIERSZE
Z ŻYWEGO DRZEWA
Siwa pani z laseczką
wędrowała ulicami miasta
wszyscy ją znali
i nazywali
Wandą – pisarką
Była trochę obca
nie stąd – gdzieś z Wilna
jej kłopot z chodzeniem
był pamiątką z Ravensbrück
piekła dla kobiet
Tylko czasem tam wracała
Ocalone życie
oddała wnukom
Drzewa urosły
książki przycichły
wiersze z żywego drzewa
płyną dalej…
tylko trochę dalej
Pięćdziesiąt gałęzi
rozrasta się
a wiatr na nich gra jak na harfie
rozwiewa kolejne liście
kolejne wersy
LAS
Szumi las
rozdrganymi listkami
mrucząc pieszczotliwie
kołysankę brzozową
– Znajdziesz w nim spokój
ciszę co Chopina z salonów
na łąki przenosi
Szumi las
wytrwałością dębów
czułością jaworów
goreje kiściami jarzębin
– Zrób korale
i zawieś na szyjach
szybującym obłokom
Szumi las
świerkową rapsodię
żegnając dzień
topiący się w jeziorze
– Jeszcze się zobaczymy
jeszcze usłyszymy
co w trawie piszczy
Szumi las i gra
wiolonczelą runa leśnego
wystrojoną melodię
pagórków pałuckich
DRĄŻENIE SKAŁY
Początkiem
było źródło
w pałuckiej Oćwiece
Tam spadały gwiazdy
Ręce w brzozowym
lesie splatały
instruktorski krąg
Pozostały wspomnienia
zamknięte w zeszycie
garb z piasku
Jezioro… przyjaźni
BADANIE PRZEBIEGU
ZMIENNOŚCI FUNKCJI
Funkcja
nie ma miejsc zerowych
– ja nie mam szczęścia
Funkcja posiada ekstrema
– ja posiadam
zbyt wielką wyobraźnię
Głowę nabitą marzeniami
Dla iksa uczuć funkcja zmierza
do maksimum a intuicji minimum
Teraz wykres
chcę aby mój wykres życia
był linią prostą
Ale co będzie
gdy pomylę
pewne wartości?
Czy przyjdzie On
i powie: tutaj się pomyliłaś!
DOM
Rodzinny dom
tam zachodziło słońce
i wschodziło
tam pocałunki szybciej goiły rany
a wielkie krzywdy po latach
wydały się małe
jak ganek
gdzie witaliśmy pierwszych gości
Przyjaciele
rozpłynęli się
czasem jednak przelatują
nad starą Basztą
między dwoma jeziorami
i wpadają
do starego gniazda
na Pałukach
Wiersze z bydgoskiego okresu
Heleny Dobaczewskiej-Skonieczki
z tomiku „Wiersze z żywego drzewa (2017)
DWORZEC
Odmieniany porami roku
z przypadkami w podróżach
powtórzeniami gasnących dni
Brzęczące tory zaprzeczają monotonii
każdy przedział to osobna opowieść
noszona w sobie
Przyczepiam wagon swoich zamyśleń
słowa mają fakturę
wodzę po nich palcami
W tłumie widzę dobrych ludzi
to skarby ulepione
z niepękającej skały
Wszyscy możemy być lepsi
tylko ten pośpiech i stukot
kół jak mantra
„Pociąg opóźniony
około trzydziestu minut”.
Wszyscy możemy być lepsi...
A ze mnie wyłazi zwierzę...
SPEKTAKL
Cieszy promień słońca
co dosięga lasu
wróży pokój
nieskończoności istnienia
W muzyce spojrzeń
splatamy dłonie
rzucamy słowem
i wychodzimy na scenę
Poznajemy świat
podglądając myśli
sięga po nie cień
a samotność skrzypi
Młodość
nieczynna do odwołania
CO LAS POWIEDZIAŁ
Wiatr w gałęziach otwierał
inny świat zielonych bram
struktury cudu szarość ślizgała się
w słońcu drzewa rosły w ciszę
Teraz złomy drzew
na karczowisku świszcze wiatr
zraniony las krzyczy
przyciętymi pniami
SKRZYDŁA
Akt roztargnienia
nie rodzi owoców
zanika kropka
w znaku zapytania
Jesteśmy
zbyt blisko
by zobaczyć znaki
wtapiane w rzeczywistość
Skłamana prawda
krzyczy
zgrzytem dnia
umiera fragment istnienia
Krwawiące rany
przemywa woda
szuka źródła i harmonii
rozmawiam ze swoim cieniem
Jakie będzie jutro?
Dwa skrzydła
wzbijają się do lotu!
BEZSENNOŚĆ
Modlitwy długie niewysłuchane
bezsenna pościel porą smutków
można szeptać słychać
nocne kuszenie anioła i bicie
zmartwychwstania
Wiją się drogi
rozstajne i powrotne
budzi się przydrożna nadzieja
wstaje dzień
światło przy wspólnym stole
ALBUM
Jeden wiek – to tylko sto lat
pięć pokoleń jakże różnych
i jakże podobnych do siebie
Żywa historia przeplatana
historią fotografii w kolorze sepii
czarno-białej i w pełni kolorowej
Kartki z albumu rozsypują się
puzzle historii i zawiłości rodzinne
dopasowujemy na nowo
Mamo – jaka podobna jesteś
do naszej prababuni
ty też opowiadałaś nam bajki
Tylko czemu ich nie spisałaś?
Helena Dobaczewska-Skonieczka (2010)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz