poniedziałek, 4 marca 2024

Rodzinne świętowanie

Dzisiaj świętego Kazimierza. Mój brat miałby dzisiaj imieniny. Jeszcze w roku ubiegłym obchodziliśmy wspólnie jego 70. urodziny i ostatnie imieniny. Pozostały tylko wspomnienia, dobre wspomnienia. Szkoda mi, że już w tym świecie się nie spotkamy. Nie minął jeszcze rok i dalej boli. 

Miałam dzisiaj obchodzić ze studentami UTW "Kaziuki", jednak zostały odwołane ze względu na chorobę prowadzącej. Może tak miało być, może trzeba jeszcze pobyć ze swoimi wspomnieniami. Wspomnieniami nie tylko tymi smutnymi, ale też radosnymi. W sobotę obchodziliśmy okrągłe urodziny Rysia. Wprawdzie trochę spóźnione, ponieważ te prawdziwe, 19 lutego obchodził na wyjeździe z Hazel. Do Bydgoszczy dotarli dopiero w piątek (1 marca), więc od piątku zaczęło się świętowanie z "niespodzianką". I chyba się udało!

Rozpoczęliśmy rodzinnym świętowaniem przekroczenia "czterdziestki" w kameralnym gronie. Cała droga z lotniska udekorowana specjalnymi znakami witała Jego przyjazd. Pokój też specjalnie udekorowany i oczywiście z tradycyjnym, kolorowym tortem, który zawsze towarzyszył podczas Jego urodzin. Za każdym razem podobnie udekorowany, jednak tym razem miał to być ostatni taki kolorowy. Dla poważnego Pana należy pomyśleć o bardziej wyszukanym. Dzień zakończył się sympatycznie z pokazem zdjęć odnalezionych w rodzinnym archiwum i wspomnieniami z kolejnych lat spędzonych w Bydgoszczy, Poznaniu i w podróży. 

Sobota była "biegana" już od rana. Syn umówił się na popołudnie z parą przyjaciółmi do kina, więc wszystko trzeba było pozałatwiać w kilka godzin, ponieważ już w niedzielę mieli powrotny lot i wracali do siebie.  Podczas zakupów zadzwoniła do niego siostra z propozycją, aby nie wracali tramwajem, tylko podeszli do pobliskiej restauracji (gdzie była na kawie). Tam podjedzie tata samochodem i razem zabiorą się do domu na obiad. 

To była ta niespodzianka, którą przygotowaliśmy w tajemnicy przed nim, a której inicjatorką była Hazel! To ona już miesiąc wcześniej utworzyła specjalną grupę, która wszystko wspólnie ustalała i zadbała o różne szczegóły. Niespodzianka się udała i Jubilat był totalnie zaskoczony i uszczęśliwiony. Jak się okazało para przyjaciół, z którą mieli wybrać się do kina, była również mocno zaangażowana w tajemnicze spotkanie. Przywitała Go specjalnymi balonami i oryginalnym tortem, który wymagał specjalnego, nie tylko komputerowego rozszyfrowania, a także smacznego "spałaszowania" zaraz po obiedzie. Trzecia odsłona urodzinowego spotkania miała już miejsce w domu, gdzie młodzi już w swoim (angielskojęzycznym) gronie mogli świętować ile chcieli. Miło było patrzeć na zadowolonego Rysia, który niczego się nie spodziewał. 



Ile to już lat wyczarowujesz ten swój cyberświat, wszystko utkane w nim bajtami, nawet niebo iskrzące gwiazdami. I ten szyfr: "ĘIC MACHOK", "ŻET AJ". Jak najdłużej w tej młodzieńczej pasji trwaj



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz