poniedziałek, 24 lipca 2023

WAŻENIE SŁÓW

To tytuł artykuły Katarzyny Jarzembowskiej, który ukazał się jakiś czas temu (w czasie naszej pandemicznej izolacji). Dzisiaj przypomniał mi się i z przyjemnością do niego wróciłam. Króciutka notka i refleksje na temat mojej twórczości. Prezentuję go w całości.

-------------------------

Helena Skonieczka (Dobaczewska) – poetka, prozaik, animator ruchu kulturalnego; redaktor i współtwórca kwartalnika Polskiego Związku Niewidomych „OKO”; laureatka ogólnopolskich konkursów literackich i recytatorskich; organizatorka ponad stu autorskich projektów artystycznych i kulturalnych w Okręgu Kujawsko-Pomorskim Polskiego Związku Niewidomych; członkini Związku Literatów Polskich.

Ważenie słów
„Prostota może być piękna, a mniej może znaczyć więcej…”. Niemarnowanie słów w czasach powszechnego krzyku jest darem bezcennym. Dobrze jest odmierzyć to, co chce się powiedzieć. Zwłaszcza w poezji, która nie lubi przegadanych strof.

Pisarski „gen” po prostu musiała dostać w spadku. Babcia, Wanda Dobaczewska-Niedziałkowska, urodzona na Wileńszczyźnie, debiutowała w roku 1920 tomem poetyckim „Na chwałę słońca”. W okresie międzywojnia prowadziła działalność polityczną i kulturalną. Dziadek, Włodzimierz Korsak, był podróżnikiem (dotarł na Kaukaz, do Turkiestanu i Afganistanu) oraz pisarzem („Rok myśliwego”), a w latach 1923-1925 – Naczelnym Łowczym Rzeczypospolitej.

Codzienna poezja

– Babunia Wanda, z którą mieszkaliśmy w Żninie, była w latach 20. członkinią Związku Zawodowego Literatów Polskich w Wilnie. W czasie okupacji przebywała w obozie koncentracyjnym – a swoje przeżycia i wspomnienia zawarła w książce „Kobiety z Ravensbrück”. Po wojnie związała się z Toruniem – współpracowała z tamtejszym Polskim Radiem i była kierownikiem literackim teatru „Baj Pomorski”. Na początku lat 50. zamieszkała w Żninie. Pisała powieści, słuchowiska radiowe, sztuki i adaptacje teatralne dla dzieci. Zmarła w roku 1980. Ja staram się kontynuować jej działalność – mówi Helena Skonieczka, wspominając, że wychowała się w domu, gdzie literatura i poezja były chlebem powszednim. – To było zupełnie normalne, że babunia w pewnych godzinach zamyka się w pokoju, siada i pisze, i że nie wolno jej wtedy przeszkadzać. Dorastaliśmy wśród książek. Wydawało się więc naturalne, że i ja zaczęłam pisać. Pisałam, ale… obawiałam się. Rodzina o niczym nie wiedziała. Za to przyjaciele z liceum zbierali moje wiersze – dzięki temu mam te pierwsze próbki poetyckie. Babcia była naprawdę ostrym cenzorem. Pamiętam, że pod koniec klasy maturalnej brałam udział w jakimś konkursie literackim i babcia skrytykowała to, co robię. Dzięki temu wiedziałam, że muszę jeszcze mocniej pracować – tłumaczy.

Wiersze rodzą się ze skreśleń

Helena Skonieczka ma w swoim dorobku osiem tomików poetyckich. Pierwszy z nich – „Czułe spojrzenia” ujrzał światło dzienne w 2007 roku. – Brałam udział w warsztatach artystycznych organizowanych przez Krajowe Centrum Kultury Niewidomych – zajęcia literackie prowadził prezes Związku Literatów oddziału świętokrzyskiego, który namówił mnie do wydania książki – i to pod nazwiskiem Dobaczewska-Skonieczka. Powiedział, że jestem to winna babci. Ten tomik został w 2009 roku przetłumaczony na język esperanto („Teneraj rigardoj”). Zainspirował mnie mąż, który jest esperantystą – wspomina. Później ukazały się „Odcienie świata” (2010), „Ślad niewidomego przyjaciela” (2011, 2012), „Słowa – moje światło” (2012), „Pod skrzydłami Rafała Archanioła” (2013), „Bramy do jutra” (2014) „Przedranne sny” (2016) oraz „Wiersze z żywego drzewa (2017, 2018). – Wszystkie tomiki noszą tytuły wierszy, które szczególnie przypadły mi do serca. Starałam się wzbogacić je ilustracjami – są więc zdjęcia męża i córki, grafiki bratanicy i dziadka Włodzimierza. Wykorzystuję talenty rodzinne. Przy każdym tomiku staram się współpracować z innymi redaktorami – dla mnie to ciekawe doświadczenie, bo każdy ma inne spojrzenie na literaturę. Co więcej – z myślą o niewidomych przyjaciołach wszystkie tomiki staram się nagrywać w formie audiobooka – dodaje „Lenka”.
To właśnie środowisko niewidomych dało Helenie Skonieczce „drugie życie” – kiedy sama zaczęła mieć problemy ze wzrokiem. Nauczyła się żyć z niepełnosprawnością. – Okazało się, że to życie może być bogate i – paradoksalnie – niezwykle barwne. Przez lata to ja zachęcałam niewidomych przyjaciół do twórczej aktywności, gdyż uważam że rehabilitacja przez sztukę jest jedną z najlepszych form wychodzenia do ludzi, dzielenia się talentem, „upuszczania” emocji. Później sama sięgnęłam po pióro.
Najpierw jest myśl, potem ubieram ją w słowa i udoskonalam warsztatowo – kreślę, poprawiam, zmieniam – mówi. Tak więc wiersze rodzą się ze skreśleń

Stypendystka

„Ślad niewidomego przyjaciela” jest książeczką nietypową. Publikację udało się przygotować dzięki stypendium Urzędu Marszałkowskiego. – Tomik zrobiono ręcznie. Trudno go było oprawić, ponieważ zawierał druk wierszy brajlem i czarnodruk. Na szczęście pomógł mi mąż, który przez wiele lat prowadził zakład poligraficzno-wydawniczy. W książce zamieszczono także wiersze tłumaczone na esperanto oraz ulotkę opracowaną przez niewidomych z Japonii – taką instrukcję, jak zachować się w towarzystwie osób z niesprawnością wzrokową. Pozwoliło mi to pokazać, że jesteśmy takimi samymi ludźmi jak inni, tylko potrzebujemy trochę innego traktowania – mówi.

Helena Skonieczka wyznaje, że najchętniej pisałaby wiersze „do szuflady”, ale od pewnego czasu zdaje sobie sprawę, że pisze też „trochę” dla innych. – Wiem, że niektóre utwory pomagają czytelnikom wyrazić to, co czują. To dla nich się staram. Choć nie jest łatwo, bo każda publikacja to wyzwanie finansowe. Kilkakrotnie byłam stypendystką prezydenta Bydgoszczy, co pomogło mi w realizacji planów wydawniczych. Przy okazji tomiku „Pod skrzydłami Rafała Archanioła” zostałam zgłoszona do nagrody „Stalowy Anioł”. Jest ona przyznawana przez zarząd województwa osobom wyróżniającym się w pomocy społecznej. Ucieszyłam się, bo to wiązało się z nagrodą pieniężną – dzięki temu zdobyłam środki na… kolejną publikację. Ten tomik to zbiór wierszy religijnych. Zresztą, Bóg to dla mnie główny drogowskaz. Żyjemy tu, na ziemi, ale jesteśmy powołani, żeby realizować cele i wypełniać misję – żyć dla siebie i innych – tłumaczy.

Powrót do korzeni

Po kilkudziesięciu latach Helena Skonieczka wróciła do swojego „pierwszego hobby” – harcerstwa. Zaczynała działalność animatora jako instruktor harcerstwa w Żninie – prowadziła wówczas drużynę zuchową. Jakiś czas temu trafiła do instruktorskiego kręgu seniorów. – W jego szeregach są harcerki, które mają… po 90 lat. Nasza siedziba znajduje się w bydgoskiej bazylice. Raz w miesiącu mamy zbiórki. Sporo podróżujemy. Jesteśmy bardzo aktywne. W planach na jubileusz 20-lecia kręgu jest już tomik poezji harcerskiej „Z harcerską krajką”. W ogóle miniony 2018 rok poświęciłam rodzinie. Zorganizowałam 12 spotkań – tworząc żywe drzewo genealogiczne na stulecie niepodległości. Bo nie można mówić o niepodległości, nie mówiąc o ludziach, którzy ją budowali. Stąd wspominałam o dziadkach i rodzicach, a zwłaszcza ojcu, który urodził się sto lat temu – w 1918 roku. Dzięki temu mogłam uczestniczyć w międzynarodowych spotkaniach poetyckich „Maj nad Wilią”. Wróciłam do korzeni. Także w 2017 roku rodzina udostępniła materiały i została wydana biografia mojej babci – „Droga do Żnina” – napisana przez żnińską bibliotekarkę Barbarę Filipiak. Może warto przy tej okazji przywołać fragment ukochanego wiersza babci – „Do matki Boskiej Ostrobramskiej” opublikowanego w „Głosie Karmelu” w 1938 roku. Jakże aktualnego… „Módl się za nami. Nie jesteśmy godni jednej przeczystej Twoich oczu łzy. Tłum zapłakanych i smutnych przechodni na świecie szarym i smutnym jak my. Bo niezliczone, Pani, nasze winy, jak ziarna piasku na dnie sinych mórz i jako gwiazdy niebieskiej głębiny – a my się modlić nie umiemy już”.

W 2016 roku (na 10-lecie debiutu i 40-lecie pracy w charakterze animatora kultury) Helena Skonieczka wydała tomik wierszy wybranych – „Przedranne sny”. Otwiera go niezwykle krótki, ale bardzo sugestywny tekst – „Słowa”. „Pierwsze słowo jak pierwszy krzyk pozwala żyć. Kolejne budują mosty, zawiązują przyjaźnie, wywołują wojny. Najważniejsze jest ostatnie słowo «pragnę»”. Ważenie słów – dziś tak niemodne – jest darem. Byle nie przegadać, nie zagadać. Prawda i piękno obronią się kilkoma wersami na krzyż.

Przewodni Katolicki, nr 30 (26.07.20) ISSN 0137-8384, „Ważnie słów" Katarzyna Jarzembowska, s.4-5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz