Trochę smutno, ponieważ tylko we dwoje. Janek, jak zwykle, spędza godziny przed telewizorem na programach przyrodniczych.
Ja eksperymentowałam w świątecznych wypiekach i daniach bezglutenowych. Choinka (też, jak zwykle, duża i naturalna). Wspólnie ją ubraliśmy. Jako pierwszy zawisł lampionik od harcerek i kilka nowych gwiazdek, wykonanych ręcznie przez Helenę. Tak więc choinka jest trochę inna.
Udał mi się makowiec, a właściwie betlejemska gwiazda makowa. Właściwie została cała zjedzona przez święta.
Pierniki, które jednak zostały upieczone zostały podzielone dla znajomych i dla dzieci. Mam nadzieję, że uda się je dostarczyć.
Z dziećmi spotkaliśmy się wirtualnie w połączeniu na ZOOM-a. Kolejna wirtualna wigilia. Kiedy wreszcie uda się spotkać razem?
Pierwszy dzień świąt u szwagierki Maryli, w drugi gościliśmy mojego brata Kazika z żoną. Mimo wszystko nie mogłam się skupić, ciągle myślałam o wiadomości, która dotarła do mnie w wigilijny ranek. Czy to możliwe, czy może ktoś, coś pomylił...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz