niedziela, 22 października 2017

24 październik


Spotkanie w Gorzowie Wielkopolskim, 
moim rodzinnym mieście.

Szkoda tylko, że w ostatni wieczór przed wyjazdem skręciłam sobie nogę z naderwaniem torebki stawowej. Wieczór na pogotowiu, bezsenna noc i rano wyjazd na spotkanie. Dobrze, że nie w gipsie, ale z dodatkowymi dwiema laskami. Biblioteka prawdziwie przystosowana dla „osób specjalnej troski”. Dobrze, że były windy i nocleg na miejscu. Niesamowita gościnność i prawdziwie serdeczni ludzie.


Teraz trochę o samym spotkaniu: Pani Beata Toruńska, której dzielnie pomagała Elżbieta Jaworek-Klatta, przygotowały wszystko na przysłowiowy „ostatni guzik”, nie mogłam więc zawieść i zebrałam również wszystkie swoje siły, by przy pomocy męża dotrzeć na miejsce.

W klimatycznym, bibliotecznym nastroju rozpoczął się wieczór, gdzie dekoracją była niedawno otwarta wystawa prac rękodzieła. Zachwyciła mnie młodzież, która sama wybrała wiersze z mojego ostatniego tomiku „Przedranna sny” i wzbogaciła to przerywnikami muzycznymi. Uczennice Technikum Fotografii i Multimediów, uczęszczające do Studia Teatralnego - zaprezentowały 6 wierszy we własnej interpretacji. Bardzo ciekawie w zupełnie innej tonacji, jak robiłam to zwykle ja, na swoich spotkaniach. 



Natomiast Gracjan Ćwiertniak zagrał dwa utwory na gitarze i Natalia Mamet na ukulele (malutkiej gitarze). Obydwoje są uczniami Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 16 w Gorzowie. 


Zdolną mamy młodzież! Miło było spotkać się na takim pokoleniowym spotkaniu. Ciekawa była również dyskusja prowadzona na temat mojej twórczości, no i jak zwykle ciekawe rozmowy przy podpisywaniu książek (co zawsze bardzo lubię). Najmłodszy uczestnik (chyba czterolatek) podszedł do mnie i podając rączkę powiedział: „dziękuję, było bardzo ładnie”. Był to taki rozczulający gest.

 




Nazajutrz, jeszcze sympatyczna kawa z dyrekcją i przyjaciółmi w Willi Secesyjnej (odrestaurowanej części biblioteki) i pokłonienie się Papuszy - co od dawna planował Janek. Przypomniał mi się, również bardzo sympatyczny, pobyt w Bibliotece sprzed pięciu lat, kiedy to zrobiłam sobie zdjęcie między dziadkiem Korsakiem a Papuszą. 


Chciałam odwiedzić rodzinne miejsca, jednak kontuzja mi na to nie pozwoliła. Byłam bardzo szczęśliwa, że udało się nam wjechać na cmentarz (tuż pod sam grób) i mogłam chociaż zapalić znicze i złożyć kwiaty na grobie moich dziadków. 

Prezentowane zdjęcia są autorstwa Pani Eli z Biblioteki
No, oczywiście bez ostatniego. Te zrobiła 2012 roku Marlena L.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz