czwartek, 2 czerwca 2016

Jeszcze z maja

Majowy wyjazd do Łodzi (25-29.V)

Pięciodniowy wyjazd dobrze mi zrobił. Wprawdzie zmęczenie było duże, ale zadowolenie z tego co zobaczyłam i przeżyłam pokryło bolące mięśnie, obtarte nogi. Nawet jazda pociągiem „tyłem” była do przeżycia. Ważne, że byłam i zobaczyłam – odpoczywać można w domu…

XXXV Kongres Polskich Esperantystów w Łodzi zorganizowany był bardzo sprawnie, z ciekawym programem towarzyszącym i dodatkowymi atrakcjami. 




Pierwszego dnia zostaliśmy zakwaterowani w wygodnym i świetnie usytuowanym (w samym centrum) hotelu „Sawoy”. Było to bardzo blisko do Centrum Kongresowego, czyli Domu Kultury im. J. Piłsudskiego. 

Już tego wieczoru rozpoczęliśmy zwiedzanie Łodzi, która okazała się miastem - nie szarym lecz barwnym, tętniącym życiem, z wieloma parkami i ciekawymi miejscami, które warto było zwiedzić. 

Uroku dodawała pogoda, która sprawiła, że życie towarzyskie na ulicach (szczególnie na Piotrkowskiej) kwitło do późnych godzin nocnych. Zaliczona została „ławeczka z Tuwimem”, fortepian z Rubinsteinem, zapalaliśmy lamy z „łódzkim latarnikiem”. 



Nawet Misia Uszatka pociągnęliśmy za uszko. Podziwialiśmy łódzkie murale i odnowione kamieniczki, przeplatane jeszcze oczekującymi perełkami na renowacje.







 

Drugiego dnia wyruszyliśmy na całodzienną wycieczkę ze świetną przewodniczką. Pani Ela Pędziwiatr prawdziwie z pasją i pędem wiatru opowiadała nam o różnych ciekawostkach historycznych i turystycznych mijanych miejscowości. Natomiast ze spokojem i namaszczeniem zaplanowała nam pobyt w dwóch miejscach związanych z kultem święta, które w tym roku przypadło na 26 maja. 

Łowicz – Boże Ciało i łowickie pasiaki
 


Niezapomniane wrażenia! 

Boże Ciało w Łowiczu to nie tylko słynna na cały świat kościelna procesja wiernych ubranych w pasiaste stroje ludowe. To także blok folklorystyczny na Nowym Rynku oraz bobiki, czyli setki straganów i wesołe miasteczko. Barwne obchody Bożego Ciała w Łowiczu zostały wpisane na listę niematerialnego dziedzictwa narodowego. Stało się tak na wniosek samorządowych władz Łowicza oraz kościelnych diecezji łowickiej. Warto się wybrać do tego miasta szczególnie na uroczystość Bożego Ciała, podobnie jak do Spycimierza. 


 

Spycimierz to wieś kilka kilometrów na zachód od Uniejowa. W miejscowym kościele od 200 lat trwa tradycja zdobienia trasy procesji, a od początku XX wieku układa się tam kwietny dywan długości 2 km. W tym roku msza święta połączona z późniejszą procesją po kwietnym dywanie rozpoczęła się o godz. 17. Odprawiał ją ordynariusz diecezji włocławskiej biskup Alojzy Mering. Warto jednak w Spycimierzu być znacznie wcześniej, by podziwiać z jaką pieczołowitością mieszkańcy wsi układają kwietne wzory. Trwa to bowiem od rana, a kończy się niemal tuż przed przejściem procesji. Tegoroczne uroczystości odbyły się z udziałem członków włoskiego Stowarzyszenia Artystycznego Układania Kwiatów INFIORITALIA.


Całą trasę procesji, która liczy 2 kilometry pokrywa dywan kwiatowy szerokości 2 metrów, a na poboczach trasy ustawia się gałęzie liściastych drzew, zwłaszcza brzóz i olch. Kolorowe kobierce, przy których wystawiane są ołtarze, rozsławiają miejscowość nie tylko w najbliższym regionie, ale stopniowo w całej Polsce. Widać to dzięki grupom pielgrzymkowym i turystycznym, które licznie przyjeżdżają do Spycimierza, aby uczestniczyć w święcie. My musieliśmy przebyć ok. 4 km. pieszo, zostawiając autobus na parkingu z dala od miejsca uroczystości. Warto było ponieść trochę trudu, by zobaczyć i samemu doświadczyć atmosferę tego święta w Spycimierzu nad Wartą.

Zmęczeni, lecz zadowoleni powróciliśmy do Łodzi, gdzie następnego dnia miały zacząć się obrady XXXV Kongresu Polskich Esperantystów. Ponieważ w Kongresie uczestniczyło parę gości zagranicznych wszystko było tłumaczone na ten międzynarodowy język. 



Kolejne dni, między obradami, umilaliśmy sobie zwiedzaniem ciekawych miejsc w Łodzi i spotkaniami ze znajomymi. Udało się nam spotkać ze znajomymi naszej niedawno zmarłej przyjaciółki Toni (też esperantystki), która swoją młodość i studia spędziła w tym mieście. Namówiliśmy ich na wspomnienia, które nagraliśmy. Może uda się coś „udokumentować”. Owocny wyjazd zakończyliśmy w niedzielę.



Po oficjalnym zakończeniu obrad mieliśmy jeszcze czas na spotkanie z twórczością ludową, podziwiając pracę łowickiej „wycinankarki” Henryki Lus w willi Oskara Zieglera, w którym obecnie mieści się Łódzkie Towarzystwo Naukowe.

Nawet nie przypuszczałam, że wyjazd ten okaże się tak ciekawy i pełen pozytywnych wrażeń. Teraz do pracy…




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz