wtorek, 6 kwietnia 2021

Poświątecznie


To już kolejna Wielkanoc z pandemią koronawirusa. Podobnie jak rok temu, święta te były wyjątkowe, bo w odosobnieniu, z ograniczeniami dotyczącymi odwiedzin i udziału w kościelnych uroczystościach. Przesiedzieliśmy sami w domu, łącząc się z dziećmi jedynie online. Trochę upiekłam, trochę pogotowałam – jednak to wszystko tylko symbolicznie – dla zachowania tradycji.




Obydwoje na dietach, żywiliśmy się głównie wspomnieniami. Najbardziej smakowała nam zupa goździkowa. (To oczywiści żart i przykład jak można wykorzystać starą wazę). Nie da się ukryć, że ratuje nas nasz skrawek ziemi za oknem, który daje nam sporo radości.




Czas Wielkanocny symbolizuje zwycięstwo nad śmiercią i budzącą się nadzieję – nadzieję na normalność. Czy taką nadzieję dadzą nam szczepionki?
Naukowcy mają wątpliwości dotyczące tego, czy szczepionka chroni przed dalszym rozprzestrzenianiem się wirusa czy jedynie przed zakażeniem. Może minąć kilka miesięcy zanim poznają odpowiedź na to pytanie.

Ja jednak skorzystałam z okazji i zaszczepiłam się (pierwszą dawką AstraZeneca) jeszcze 30 marca, druga będzie 15 czerwca. Jak przeżyłam? Podobno jak większość: wysoką gorączką i bólem mięśni. Mam jednak już to za sobą i teraz czekam na efekty.

Wielki Czwartek

Wielki Piątek

Wielka Sobota
Niedziela Wielkanocna

Poniedziałek Wielkanocny

Rząd apelował o pozostanie w domach i unikanie spotkań w większym gronie niż domownicy. Co z tego wyniknie, dowiemy się po ok. dziesięciu dniach.
Każdy z nas powinien w wolności sumienia podejmować swoje decyzje. Ciągłe zmiany rządowych decyzji tracą na wiarygodności. Ciągłe konferencje wyglądają trochę jak szukanie kolejnego koła ratunkowego, które już odpłynęło. Zdecydowanie brak konkretnego działania.
Nie stworzyliśmy wspólnego frontu walki z pandemią. Nawet w chwili bezpośredniego zagrożenia nie potrafimy wspólnie walczyć z realnym wrogiem, jakim jest koronawirus. Wśród Polaków brak solidarności społecznej – nie ufamy i nie podążamy za autorytetami, wynikami badań naukowych, wiedzą. W zamian jesteśmy w stanie uwierzyć w nonsensowne teorie zaprzeczające rozumowi i rzeczywistości. Jedni nie wierzą w istnienie wirusa, inni – pandemii, jeszcze inni uważają, że szczepionki przeciw COVID-19 są wynikiem globalnego spisku, a najlepsi twierdzą, iż to siedzący w domu w Seattle Bill Gates zamierza sterować Polkami i Polakami. Brak wiary w naturalne zjawiska epidemiologiczne kosztował nas, kosztuje i kosztować będzie wiele zgonów możliwych do uniknięcia.


Mimo nadziei pokładanych w szczepieniu, nie można być pewnym, że jesienią nie będą dominować nowe formy wirusa, na które nie będzie działać odporność nabyta. Wówczas wszystko zacznie się od początku.
Oby nie spełnił się ten czarny scenariusz, ponieważ już wszyscy mamy serdecznie dość tej izolacji.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz