poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Moje wakacje

Tak, mogę śmiało powiedzieć,
 że lipiec był dla mnie typowo „wakacyjny". Rozpoczęty rejsem bydgoskim tramwajem wodnym  
(1 lipca), gdzie na zakończenie projektu „Jubileuszowa Bydgoszcz" zachęcałam do zwiedzania miasta.



Sama jednak pojechałam nad nasze polskie morze (5-15 lipca).Wspaniały wypoczynek! 10 dni tylko dla siebie: spacery, kąpiele, małe podróże i rozmowy (również z samą sobą). To było coś, czego potrzebowałam. Zawdzięczam to Halince i myślę, że zrewanżuję się w Zakopanym (już w październiku).

Potem udział w Kongresie Esperantystów (23-30 lipca). Tym razem w Nitrze. Piękne miasto, wspaniali ludzie, szkoda tylko, że zapewnili pogodę – aż za dobrą (30-35 stopni – to było dla mnie trochę ponad siły). Nie poddawałam się jednak i uczestniczyłam w różnych ciekawych spotkaniach. Najwięcej jednak w programach artystycznych – a było tego sporo i to na dobrym poziomie: 4 spektakle teatralne, 5 koncertów muzycznych, sympozja tematyczne. Do tego wieczór narodowy z pięknymi tańcami ludowymi. Program, jak zwykle na Kongresach pełen nowych wezwań i znajomości. Trzeba było wybierać co kogo interesuje i na co starczy siły. Dobrze, że mieliśmy wygodny hotel z klimatyzacją, który był naszą „oazą na złapanie oddechu”. 
 

Sama Nitra, to urocze miasteczko z tajemniczym klimatem klasztornego wzgórza. Opiszę to jeszcze bardziej szczegółowo, tylko trochę później…



Gdy wróciłam, czekał już na mnie mój nowy, jubileuszowy tomik „Przedranne sny". Radość wielka, ale też rozpoczęcie działań nad podsumowaniem stypendium, które otrzymałam od miasta. Tak więc sierpień zapowiadał się pracowicie" - i tak też płynie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz