poniedziałek, 23 listopada 2020

TOBIE WANDO

Dzisiaj mija 40. rocznica śmierci Wandy - mojej babuni. Znamienna to data, tym bardziej, że zbiega się ona z innymi ważnymi datami, rocznicami i jubileuszami. Dla mnie jest to dzień szczególnie ważny.

Od kilku miesięcy rozmawiałam z różnymi instytucjami kultury naszego województwa (i nie tylko), jak uczcić ten dzień i pamięć o tej nietuzinkowej kobiecie. Cieszę się, że podjęto kilka ciekawych inicjatyw. Ja dokładam swoje cegiełki w postaci wierszy. 

Tych już publikowanych i nowych.


Zacznę od  wierszy pałuckich, które prezentowałam 12 listopada tego roku, podczas wcześniej już zaplanowanego spotkania w Kawiarni Literackiej „Modraczek" w Bydgoszczy, które z przyczyn „epidemicznych" musiało się odbyć on-line. Już tutaj wspominałam o tym wyjątkowym, jubileuszowym dla Wandy roku. A co było dalej? Co kolejne listopadowe dni nam przyniosły?

























Pierwszą miłą niespodzianką, która mnie spotkała w listopadzie, była „Antologia bajek, baśni, legend i opowiadań z zadaniami”, która dotarła z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Antologia, pod redakcją Anny Dunin-Dudkowskiej i Agnieszki Trześniewskiej-Nowak, jest książką przede wszystkim dla polskich dzieci mieszkających zagranicą, dla których język polski jest językiem obcym lub drugim. Antologia ta jest świetnym dowodem, że języka należy uczyć się przez kulturę, a kultury przez język. Cieszymy się, że została tam opublikowana również bajka Wandy „Złota studzienka”. Dobór bajek jest ciekawy i różnorodny. Myślę, że jest to cenna pozycja szczególnie dla nauczycieli języka polskiego i młodych czytelników. Publikacja ta może być świetną pomocą dydaktyczną.

Bardzo się cieszę, że została opublikowana właśnie w czterdziestą rocznicę śmierci Wandy i przypomina jej twórczość z okresu żnińskiego. Twórczość dla dzieci, która pozwoliła Babuni Wandzie zapomnieć o traumie wojennej jaką przeżyła w Ravensbruck.




I tu druga niespodzianka.

Wydawnictwo MIREKI z Krakowa zwróciło się z propozycją wznowienia wspomnień wojennych Wandy, które spisała i opublikowała w 1946 roku. Była to pierwsza powojenna publikacja spisana prawie „na gorąco”. Później ukazywały się już inne opracowania, wspomnienia z materiałami dokumentalnymi. Rozeszła się ta pozycja bardzo szybko i my, jako rodzina, nie wszyscy mieliśmy przyjemność mieć ją w swoich księgozbiorach. Osiągalna była tylko w nielicznych bibliotekach. 

Tak więc właśnie w listopadzie, w miesiącu w którym osiemdziesiąt lat temu nadano Wandzie Dobaczewskiej numer obozowy i czerwony trójkąt, książka w nowym wydaniu trafiła do czytelników.  Członkowie rodziny również dostali autorskie egzemplarze. Jest to radość tym większa, że jak piszę w jednym ze swoim wierszy: pięćdziesiąt gałęzi rozrasta się /a wiatr na nich gra jak na harfie / rozwiewa kolejne liście / kolejne wersy. Tak rodzina Wandy to już ponad pięćdziesiąt gałęzi

Nowa publikacja wzbogacona została przez wydawcę zdjęciami i innymi dokumentami, jak również relacją innych więźniarek (m.in. Wandy Kiedrzyńskiej). We wstępie, o kobiecym obozie koncentracyjnym, pisze Barbara Oratowska – kierownik Muzeum Martyrologii „Pod Zegarem” w Lublinie. O kobiecie z Ravensbrück, czyli o Wandzie Dobaczewskiej ja pozwoliłam sobie napisać, jako – wspomnienie wnuczki. 

Tak pisze o książce wydawca:


 

 KOBIETY Z RAVENSBRÜCK

 

Wstrząsająca relacja z Ravensbrück - najcięższego najokrutniejszego nazistowskiego obozu dla kobiet


23 listopada 1940 r. Wanda Dobaczewska otrzymała czerwony trójkąt 

z literą P i numer obozowy 5068, które były odtąd jej nazwiskiem.


Udało się jej przeżyć ponad cztery lata piekła w najcięższym i najokrutniejszym obozie koncentracyjnym dla kobiet, w którym więźniarki bito, torturowano, zmuszano do niewolniczej pracy, głodzono, gazowane i rozstrzeliwano, dokonywano, w szczególności na Polkach, zbrodniczych eksperymentów medycznych.


W żadnym innym miejscu naziści tak nie upadlali kobiet.

„Kobiety z Ravensbrück” to nie tylko katalog popełnianych tu okrucieństw i zbrodni lecz również opis heroizmu, nadludzkiej nieustępliwości i wyjątkowej siły ducha, które pozwoliły te bestialstwa przetrwać i dać wyjątkowe świadectwo- relacje z piekła spisaną zaraz po oswobodzeniu obozu.


Pierwsze wydanie, dla nas już archiwalne, zostanie wymowną pamiątką. Tym bardziej, że dopiero po latach, dzięki dociekliwości Barbary Filipiak, która zbierając materiały do biografii „Wanda Niedziałkowska-Dobaczewska. Droga do Żnina", wydanej przez Miejską i Powiatową Bibliotekę Publiczną w Żninie (2017r.), zdobyła datę zaewidencjonowania Wandy w obozie Ravensbrück na dzień 23 listopada 1940 roku. Tak więc niedoszły „wyrok śmierci" został przedłużony o całe czterdzieści lat. Wanda zmarła tego samego dnia (23 listopada), tylko czterdzieści lat później. Czterdzieści lat, które mogła poświęcić wnukom i dalej pisać, tak jak robiła to już przed wojną, tylko w trochę innych, trudniejszych dla niej okolicznościach.
A po osiemdziesięciu latach od tego okrutnego wydarzenia, ukazało się kolejne wydanie „Kobiet z Ravensbrück". Tak więc dzień 23 listopada ma dla nas, dla rodziny wymowne znaczenie.



 


 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz