niedziela, 27 lipca 2025

LETNI SALON POETYCKI u Leny (2019 - 2025)

Wszystko zaczęło się w 2019 roku. 
Połamana, przechodząca rehabilitację, nie mogłam aktywnie uczestniczyć w życiu kulturalnym miasta. Zaproponowałam więc spotkania poetyckie w swoim ogrodzie, gdzie poeci bydgoscy (i nie tylko) prezentowali swoją twórczość na łonie natury i tarasie słów. Były to twórcze spotkania uwieńczone specjalną kroniką i wspólnym filmikiem. Ten nietypowy „Letni Salon Poetycki” obejmował w 2019 r. siedem spotkań i cieszył się dużym zainteresowaniem wśród uczestników.
podsumowanie z 2019 roku. Tak dla przypomnienia fragmenty wszystkich spotkań.

Podczas kolejnych lat projekt był dalej kontynuowany i cieszył się dużym zainteresowaniem - nie tylko bydgoskich poetów. W 2023 obchodziliśmy mały jubileusz (piąty rok spotkań), który uczciliśmy specjalnym tortem. W kolejne wakacje, jak tylko był czas i możliwości zdrowotne, nadal spotykaliśmy się w Letnim Salonie Poetyckim. I tak do lata 2025 odbyło się prawie 30 spotkań. Były to spotkania głównie dla osób, które lubią poezję a wakacje spędzają w mieście. Relacje z tych spotkań (szczególnie w ostatnich latach) zostały udokumentowane na filmikach, które można spotkać na youtube.

Podaję kilka adresów z ostatnich trzech lat:

LSP 2024
LSP z 29 sierpnia 2024, wspomnienia Wojtka Banacha W 2 R. ŚMIERCI

https://www.youtube.com/watch?v=1lnt89maErs

LSP z 22 sierpnia 2024, spotkanie z Jarkiem Jackiewiczem

https://www.youtube.com/watch?v=nBMoOFWWebs

LSP z 8 sierpnia2024, wspomnienie twórczości K.K. Baczyńskiego

https://www.youtube.com/watch?v=kJO_ujgv_rc
LSP z 25 lipca 2024 z moją twórczością

https://www.youtube.com/watch?v=H_rB-A1gM0c

LSP z 11 lipca 2024 spotkanie z Jolą Baziak

LSP 2023

https://www.youtube.com/watch?v=bMn5CJqxxc4
LSP 31 SIERPNIA 2023 rok Aleksandra Fredro

https://www.youtube.com/watch?v=WR-43c0wWGw
LSP 24 SIERPNIA 2023 ur. Wandy (Wiesiu i Basia)

https://www.youtube.com/watch?v=ujkI08bVj2w

LSP 17 SIERPNIA 2023 (WSPOMNIENIA TWÓRCZOŚCI WOJTKA BANACHA W 1 R. ŚMIERCI)

https://www.youtube.com/watch?v=agYMar6YV0A
LSP 3 SIERPNIA 2023 (TADEUSZ OSZUBSKI)

LSP 2022

https://youtu.be/dr7vVAYqWO8?si=HTqMBwynkSWyeg26

LSP 21 sierpnia 2022, Barbara Jendrzejewska

https://www.youtube.com/watch?v=GpH6-JayJPY

LSP 16 sierpnia 2022, spotkanie z Wojtkiem Banachem

https://youtu.be/q4kyF5KBeqU

LSP 15 sierpnia 2022, Jarosław Jackiewicz

https://youtu.be/ldJ6N-TM3IE
LSP 25 lipca 2022, Lucyna Siemińska


Jeszcze jedno z pierwszych spotkań w 2019 roku z Alinką Rzepecką

piątek, 4 lipca 2025

ZACZYNAMY WAKACJE



Po ostatnich czerwcowych spotkaniach: harcerskich, literackich i rodzinnych rozpoczynamy okres wakacyjny. 

Co nam przyniesie kolejne lato? Zobaczymy. 

Konsultacje lekarskie, wypoczynek w ogrodzie, spacery nad Kanałem Bydgoskim, no i książki czytane - słuchane. To mam zapewnione a co jeszcze? Czas pokaże.


  

                                        Dodam jeszcze wierszyk o moich wrażeniach z wesela

środa, 18 czerwca 2025

Połowa czerwca

Jutro Boże Ciało i znowu kilka dni wolnego. Czeka jeszcze noc świętojańska, czyli imieniny Jana i już prawie kończy się czerwiec. Warto przytoczyć kilka wspomnień z ostatnich dni maja i początku czerwca.
Do 3 czerwca w Anglii u Rysia i Hazel. Bardzo udane wesele w Channels Essex i powrót do rzeczywistości, łapanie oddechu i zbieranie siły na dalsze działania. Czerwiec zapowiada się również bardzom aktywny.

Opuściłam Bydgoską Środę Literacką, spotkanie w kawiarni Modraczka i czerwcową Literaurę w Centrum. Janek nagrywał, więc będę wirtualnie. Nie wybrałam się również z harcerkami do Myślęcinka (6 czerwca), na Klub Melomana i inne bydgoskie atrakcje. Pojechałam natomiast do Żnina, ponieważ już dawno obiecałam to Joli. Tegoroczne spotkanie „klasowe” również mnie ominęło, jednak udało mi się spotkać z Zosią, Terenią i Kazią. Bardzo sympatyczne spotkania z przeplatanymi, humorystycznymi wspomnieniami. W międzyczasie również wypad do Lubostronia na wybranie i ocenę prac konkursowych i od dawna zaplanowane prace porządkowe na cmentarzu. Bardzo aktywny wyjazd, gdzie znalazł się również czas na odpoczynek, nacieszenie się kotami i nowym wystrojem mieszkania Joli. Wróciłam w środę, prosto na spotkanie w Orionie, gdzie zapowiadało się ciekawe spotkanie o Korei. Faktycznie warto było, bardzo ciekawie przygotowała i poprowadziła to pani Ola, nowa dyrektor Domu Kultury.

12 czerwca,
czwartek bardzo aktywny od samego rana a po południu Gala Konkursu Plastycznego „Złota studzienka” w Lubostroniu. Nie spodziewałam się tak ciepłego przyjęcia i prawie rodzinnego nastroju. Bardzo sympatyczne spotkanie, gdzie prócz wręczenia nagród laureatom konkursu, młodzież (z teatru muzycznego) zaprezentowała fragment bajki „Złota studzienka” i mój wiersz o Wandzie. Nie zabrakło również prezentacji twórczości Wandy i fragmentów muzycznych przygotowanych przez pedagogów szkoły w Lubostroniu. Była przygotowana wystawa prac i smaczny tort na zakończenie spotkania. Nie zabrakło również pamiątkowego, zbiorowego zdjęcia wszystkich uczestników spotkania na pałacowych schodach.
Trzynastego w piątek nie zaplanowałam żadnego wyjścia ani wyjazdu, tylko prace porządkowe i ogrodowe. Trzeba trochę zadbać o dom, o roślinki i mój taras, który zaprasza słonecznymi kolorami. Po zimnej i deszczowej wiośnie w końcu zapowiadają trochę pogodnych dni.

14 czerwca
z harcerkami, już od samego rana wyjazd do Skulska, na coroczne dni skupienia w Mauzoleum Harcerstwa Polskiego. Od trzech lat wisi tam również tabliczka epitafijna poświęcona mojej mamie – Włodzimierze Dobaczewskiej, a panujący tam klimat zawsze sprzyja harcerskim wspomnieniom. Wszystko przebiega bardzo uroczyście ze wszystkimi harcerskimi honorami i zwyczajami. Bardzo sobie cenię te wyjazdy i dlatego, chociaż kondycja nie zawsze sprzyja, staram się w nich uczestniczyć. Będzie jeszcze czas na wypoczynek.

piątek, 6 czerwca 2025

MOJE WSPOMNIENIA

Nie wiem, czy to tak szybko upływający czas i brak wolnych kartek w moim kalendarzu sprawił, że wzięło mnie na wspomnienia i podsumowania mojej aktywności twórczej. Zaczęło się chyba od informacji na stronie Biblioteki Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, że zbierają materiały do Uniwersyteckiego Muzeum. Chyba już jestem takim „żywym muzeum”, bo właśnie minęło 50 lat odkąd zawitałam w Bydgoszczy i rozpoczęłam studia.

Była to Wyższa Szkoła Pedagogiczna i tworzący się właśnie nowy kierunek: pedagogika pracy kulturalno-oświatowej. Byliśmy pierwszym rocznikiem, który rozpoczął naukę w właśnie przekształcającej się Szkoły Nauczycielskiej w czteroletnią Wyższą Szkołę Pedagogiczną. Jeżeli się nie mylę, oficjalnie miało to miejsce w styczniu 1974 roku, ale dotyczyło właśnie naszego rocznika, który rozpoczął studia w 1973/1974 i ukończył w 1977 roku, jako pierwszy rocznik WSP. Dwójka absolwentów naszego kierunku została na uczelni jako asystenci (był to Zbigniew Korsak i Andrzej Obiała), później dołączyła też Hania Serwińska. Moimi wykładowcami byli: prof. Ossowski, z którym mieliśmy psychologię i z którym miałam ciekawe wspomnienia, o których stosunkowo niedawno mogliśmy sobie porozmawiać, byliśmy Jego pierwszym rocznikiem. Niedawno, profesor obchodził swój piękny jubileusz, a spotkałam go podczas Pierwszej Akademickiej Seniorady Kulturalnej.
Wśród kadry naukowo-dydaktycznej mojego kierunku byli: dr. Barbara Janiszewska-Mincer, Izabela Potocka, Wanda Szkulmowska, Czesław Kościecha.

Swoją pracę magisterską na temat działalności Żnińskiego Domu Kultury pisałam u dr. Tadeusza Bierkowskiego, który właśnie z naszym rocznikiem rozpoczął swoją karierę naukową na WSP w Bydgoszczy. Początkowo był to inny temat, jednak po przeprowadzeniu wstępnych badań i skonsultowaniu z promotorem, zapytałam czy mam pisać prawdę, czy może zmienić temat. Pozostaliśmy przy drugim i od nowa wzięłam się do pracy. Dobrze, że udało mi się wszystko zaliczyć w terminie. Tym bardziej, że byłam już wtedy młodą mężatką i zajmowałam się jeszcze wieloma innymi sprawami. Już wtedy praktyki i staże, zarówno w szkołach jak i w domach kultury potwierdzały, że mój wybór zawodu był słuszny.

Nie czekała mnie praca (zawodowa), tylko realizacja swoich pasji jako animatora kultury. Wprawdzie termin („animator”) na stałe wszedł do polskiej terminologii dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych, nas nazywano „działaczami kultury”, lub jeszcze gorzej k-owcami. Wiedziałam już wtedy, że chciałabym być jednocześnie pedagogiem, psychologiem i twórcą. Rozpoczęłam pracę w Wojewódzkim Domu Kultury, początkowo był to Dział Doskonalenia Zawodowego później, gdy skończyłam kurs redakcji technicznej, dział tworzącej się „małej poligrafii”. Już wtedy moją pasją było pisanie, jednak oficjalnie jeszcze nie przyznawałam się do tego. Zajmowałam się głównie organizacją warsztatów i kursów artystycznych.

Był to piękny i twórczy okres mojego życia, które zaczęło się komplikować z chwilą moich problemów zdrowotnych. Miałam coraz większe problemy wzrokowe. Wprawdzie od dzieciństwa operowałam tylko jednym okiem. Nie przeszkadzało mi to w życiu codziennym w nauce, czy działalności społecznej. Jeszcze mieszkając na Pałukach byłam aktywną harcerką, prowadziłam drużynę zuchową, wszystkie wakacje spędzałam na obozach harcerskich z głową pełną pomysłów i twórczych działań. Jednak, gdy to jedyne oko zaczęło szwankować, zaczęła szwankować również i moja psychika, nie mogąca sobie poradzić z uciekającym światem. Nauka życia w innej rzeczywistości zajęła mi trochę czasu. Broniłam się przed wstąpieniem w szeregi związku niewidomych ponieważ uważałam, że jeszcze przecież trochę widzę i nie jestem osobą niewidomą.

Pogodzenie się ze swoją niepełnosprawnością wzrokową trochę trwało. Przekonała mnie rodzina, gdy dzieci stwierdziły: Mamo, skoro jeszcze trochę widzisz, to możesz pomóc tym co wcale nie widzą. To był argument! Tak więc dopiero w 1997 roku trafiłam w szeregi Polskiego Związku Niewidomych. Trudno mi dzisiaj stwierdzić: czy to ja pomagałam osobom niewidomym, czy to oni bardziej mi pomogli. Myślę, że było to wzajemne oddziaływanie. Nauczyłam się trochę radzić sobie z problemami wzrokowymi. A przede wszystkim, jak pogodzić się z niepełnosprawnością, jak oswoić się z białą laską (to chyba do dzisiaj jest najtrudniejsze), jak obsługiwać sprzęt ułatwiający pisanie, czytanie.

Zaczęłam znowu kochać życie, tworzyć, działać, realizować swoje pasje i zarażać nimi innych. Był to bardzo aktywny i twórczy okres. Mogę śmiało powiedzieć, że rozpędzałam się, nie tracą nadziei na realizację swoich marzeń. Wiedziałam, że przyjdzie odpowiedni czas. Priorytetem była dla mnie aktywizacja społeczna ludzi, którzy mają swoje pasje, talenty (o których nawet nie wiedzą), a którzy zostali pozamykani często w czterech ścianach i nie bardzo wiedzą jak sobie z tym poradzić. Sama to przeżyłam więc małymi krokami wprowadzałam elementy arteterapii, czyli rehabilitacji przez sztukę. Dawało mi to satysfakcję, ale najważniejsze, że dawało zadowolenie innym. Trwało to trochę czasu, gdy metodyka harcerska i przesłania rodzinne, że „nie ma rzeczy niemożliwych, tylko są trudne do zrobienia”, a także wiedza i praktyka nabyta podczas studiów pomagała mi w realizacji poszczególnych wyzwań. A było tego trochę, oj chyba więcej niż trochę.

Doczekałam się jednak czasu, kiedy mogłam już zrezygnować z pełnienia odpowiedzialnych funkcji, przekazać młodszemu pokoleniu i zostać szarym członkiem realizującym swoje zamiłowania. Mieć czas na realizację swoich pasji. I tak zaczął się kolejny etap mojego życia, życia literackiego. Teraz są to kolejne realizowane projekty, kolejne ukazujące się publikacje i wyzwania z którymi dzielę się już kilkanaście lat na swoim blogu. Nauczałam się radzić sobie ze swoją niepełnosprawnością. Rozumieć (a nie buntować), że na pewne czynności potrzebuję dużo, dużo więcej czasu, pracy i cierpliwości. Szczególnie w czytaniu, gdzie często muszę korzystać z materiałów nagranych, lub w formie „pdf” skanowanych i czytanych przez specjalne oprogramowanie. Nie przeszkadza mi już to, że dla przeciętnego odbiorcy jestem osobą „zadzierającą głowę” (ponieważ wtedy lepiej widzę). Czy to, że często, by być przygotowaną do spotkania, większość materiałów muszę opanowywać pamięciowo. Traktuję to jako trening pamięci i hart ducha. Często ludzie nawet nie wiedzą, że mam jakieś problemy wzrokowe. Unikam wtedy pewnej stygmatyzacji.

Czy żyję już tylko wspomnieniami? Nie! Działam, piszę i realizuję swoje pasje dalej. Jednak parafrazując myśl Joana Paula Sartre`a, że „Wspomnienia są jedynym rajem, z którego nikt nas nie może wypędzić” zanurzam się coraz mocniej w historiach rodzinnych, czując coraz wyraźniej, że „korzenie są najważniejsze”. Przecież „Mateczniki” są w każdym z nas i w każdym prawie człowieku istnieje tęsknota do krain utraconych, do dzieciństwa utraconego, jakie by ono. A u mnie było mocno ciekawe. Badając to zaczynam rozumieć, skąd u mnie ta potrzeba „zapisu własnej duszy”. Kiedy chwytam za pióro, a raczej siadam przy klawiaturze komputerowej lub dyktafonie, wstępuje we mnie taka twórcza faktyczność rodzinnych chwil.

Podsumowując te moje wywody wspomnieniowe mogę śmiało powiedzieć, że zawsze interesowało mnie życie: cierpienie, radość, każdy napotkany człowiek, zwierzę i przyroda. Mam wrażenie, że właśnie to wszystko odbija się w mojej twórczości. Inspiruje mnie również wiara, nadzieja i miłość. Prawdziwa sztuka, która opiera się na 3 filarach: dobro, piękno i prawda. SZTUKA RODZI SIĘ Z ŻYCIA. Sekret zadowolenia z życia polega na tym, aby wiedzieć jak cieszyć się z tego co się ma i pozbyć się tęsknoty za tym co znajduje się poza naszym zasięgiem.

Staram się, aby moim mottem życiowym zawsze była myśl Cypriana Kamila Norwida: 
MARZENIA SĄ JAK PEJZAŻE, KTÓRE MY TWORZYMY, BY W NICH ŻYĆ

czwartek, 5 czerwca 2025

2 czerwca na zaproszenie dzieci

GWIAZDY W OGRODACH
mój wiersz dla Młodej Pary

Swoją ścieżką Hazel szła i Rysiu szedł swoją
drogi ich się spotkały zatańczyli salsę w sobie zakochani
teraz świecą jak gwiazdy wędrując wspólną drogą

Niech dobre gwiazdy dzisiaj prowadzą Was ścieżkami kolorowych kwiatów
czerwonych róż miłości niezapominajek przyjaźni
i margerytek szczęścia dobrego początku

Kotku i Misiu 
pielęgnujcie swój raj
w ogrodach Woodford Green
świecąc jak gwiazdy twórzcie własną 
konstelację szczęścia


To była piękna uroczystość! Dopracowana we wszystkich szczegółach łączących tradycje polskie i angielskie. Młodzi postarali się, by wszyscy czuli się rodzinnie i gościnnie. Pewnie napiszę więcej o naszej wyprawie, ale trochę później. Teraz wchłaniam te swoje wspomnienia, porządkuję zdjęcia, czytam gazetkę przygotowaną na tę uroczystość i delektuję się ich szczęściem.
Jednym słowem - odpoczywam!
Ale warto było!




środa, 28 maja 2025

Już kończy się maj

 


Ten miesiąc wyjątkowo szybko przeminął. 

Chwilowo nie mam czasu zapisać tu wszystkiego. 

Mam nadzieję, że później znajdę trochę więcej czasu.

Czeka już kolejna przygoda, więc do zobaczenia! 

30 maja wyruszyliśmy w rodzinną podróż, czyli na wesele Hazel i Rysia. 

Zostaliśmy zaproszeni trochę wcześniej, aby zobaczyć ich nowy dom, złapać oddech i przygotować się do głównych uroczystości. Podróż do Londynu bez żadnych kłopotów, samolot wystartował nawet trochę przed czasem. Synek czekał na lotnisku, więc i dalsza droga przebiegła również sprawnie, całość jednak była mocno męcząca. Dobrze, że mieliśmy ten czas na regenerację. 




niedziela, 11 maja 2025

Missa Pro Pace - Wojciecha Kilara

Missa Pro Pace Wojciecha Kilara w 80. rocznicę zakończenia II Wojny Światowej, czyli Msza o pokój w Filharmonii Pomorskiej.
foto ze str.FP 

Była to ekspresja emocjonalna natchniona duchem liturgii mszalnej, która porusza, zmusza do myślenia i przenika wszystkie tkanki ludzkiego czucia. Wewnętrzna energia w dźwiękowych strunach została ucieleśniona w śpiewie i w grze instrumentalnej. Ciche głosy a capella, uzupełniane śpiewem chóralnym, wzmacniane instrumentalizacją orkiestrową, stworzyły monumentalną formę wprowadzającą nas w pewną medytację i jednocześnie w nowy wymiar duchowości zanurzonej w muzyce. Piękny przykład współpracy międzynarodowej, gdzie mogliśmy wysłuchać Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Pomorskiej pod dyrekcją Raoula Grüneisa. Chór Akademicki Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy przygotowany przez Tomasza Kotwicę tworzył tło dla solistów: Alessi Schumacher – sopran; Merlinda Constanze Pohl – alt; Rafała Bartmińskiego – tenor i Simona Robinsona – bas.

W szeregach chóru stanął również kierownik zaprzyjaźnionego zespołu Singakademie z Frankfurtu - Rudolf Tiersch i jeden z jego śpiewaków. Ta współpraca polsko-niemiecka miała swój dodatkowy wymiar, zwarzywszy na upamiętnienie daty zakończenia wojny, przebaczenia win i pojednania. Jak to wyraził komentator FP: Właśnie w takich chwilach sztuka pokazuje swoją prawdziwą moc – jednoczy ponad podziałami, koi rany historii, pozwala pamiętać i iść dalej.

Końcowe Dona nobis pacem było ukoronowaniem tej muzycznej kontemplacji i medytacji uświadamiającej nam jak ważny w dzisiejszych czasach jest POKÓJ. Ta łacińska inskrypcja, oznaczająca "Obdarz nas pokojem" niech będzie przesłaniem dla nas po wysłuchaniu tego wspaniałego dzieła, szczególnie w dzisiejszych, niepewnych czasach.

poniedziałek, 5 maja 2025

Pierwsze dni maja

Już tradycyjnie, początek maja zaczął się świętowaniem. Warto jednak jeszcze powrócić do końcówki kwietnia, gdzie przyszedł czas na podsumowanie mojego spotkania w Lubostroniu. Musiałam  przygotować specjalne sprawozdanie do Powiatu Żnińskiego z podziękowaniem za książki "Tobie Wando". Zebrać fotki, filmiki, które napłynęły do mnie po spotkaniu. Przygotowuję również specjalny artykuł do "Bibliotekarz Kujawsko-Pomorskiego", ale to trochę potrwa. Odetchnęłam z ulgą, że udało mi się zakończyć pewien etap i podziękować osobom, które pomogły mi przy realizacji "Powrotu do korzeni".

  • Bardzo pozytywne wiadomości od Asi, która zaprosiła nas na próbne warsztaty "malowania intuicyjnego". Pomogło mi to w szybkiej regeneracji sił, popróbowanie innej aktywności i spojrzenia na przyszłość bardziej optymistycznie.
  • Kochane te moje dzieci! Jestem z nich taka dumna!
  • Mam już filmik ze spotkania, który zmontował Janek
  • https://www.youtube.com/watch?v=fl2CmJ2WlUA


Nie odwołałam zaplanowanej rozmowy z panem Krystianem, którą już kilka razy odkładałam, nie bardzo czując się na siłach (szczególnie jako poetka). Stwierdziłam, że 3 maja i kawiarnia "Miłość cafe`" jest dobrym miejscem i czasem na rozmowę o chwilach minionym. Sympatyczna atmosfera, chociaż tak w pełni nie byłam sobą, jednak trema "mnie trochę zjadła". Dobrze, że mam to za sobą. 

fot. Alicja K.

Teraz muszę brać się za czytanie prac konkursowych i przygotowywać do mojego wyjazdu rodzinnego. A tyle jeszcze ciekawych wydarzeń kulturalnych i literackich ma dziać się w maju. Czy uda mi się wszystko zaliczyć, zobaczymy. A miało być wolniej! 

Link do przeprowadzonej ze mną rozmowy (3 maja w kawiarni "Miłść cafe"), którą przeprowadzil pan Krystian K. można obejrzeć na kanale "Rayuela", pod adresem:

https://www.youtube.com/watch?v=Yun4sAoWmo4