środa, 29 stycznia 2025

Konkurs literacki "Na chwałę słońca"

konkurs im. Babuni Wandy –  to już 5 edycja

Tak mi się napisało, takie moje haiku:

Na chwałę słońca
to debiut poetycki
Babuni Wandy

Na chwałę słońca
to konkurs literacki
dla Ciebie Wando

Kocham cię słońce!
więc chwytajmy za pióra
zbliża się finał

Na chwałę słońca
Biblioteka w Bydgoszczy
piąta edycja

           H.D-S





Co jeszcze styczniowego, ciekawego

Kilka wydarzeń, które warto jeszcze utrwalić: 

- Po moim „Tryptyku rodzinnym” (16 stycznia) w Bibliotece na Dworcowej „Śródmieście”, zapowiadana była, w Kujawsko-Pomorskim Centrum Kultury, promocja książki o Wojtku Banachu. Bardzo żałowałam, że nie mogłam uczestniczyć w spotkaniu, które miało ciekawy klimat i wywołało wiele emocjonalnych wspomnień. Każdy z współautorów otrzymał egzemplarz autorski. Mam nadzieję, że również uda mi się dostać, ponieważ dołożyłam tam swoją cegiełkę wspomnieniami o Wojtku jako sąsiedzie. W ostatnich latach uczestniczył wiernie w moich spotkaniach w Letnim Salonie Poetyckim na Chłodnej. To właśnie tutaj miał jedno ze swoich ostatnich spotkań autorskich. Kiedy czuł, że choroba zaczyna nad nim panować, chciał jeszcze dzielić się poezją ze znajomymi i rozdawał tomiki.


- Niesamowity koncert w Filharmonii, na który miałam bilety już od listopada i na który (co się bardzo rzadko zdarza) poszłam razem z mężem. Koncert karnawałowy, podczas którego wybrzmiały piękne uwertury, pełne emocji arie z oper i operetek oraz porywające walce i polki Johanna Straussa. Solistą wieczoru był tenor Tadeusz Szlenkier. Orkiestrę Symfoniczną FP poprowadził Raoul Grüneis. Jeszcze słyszę tą wspaniałą orkiestrę, wielkie brawa. Grenada Grenada jeszcze mi to gra cudnie zaśpiewane i zagrane. Warto było, prawdziwa uczta dla ducha!
Chociaż raz w miesiącu warto się wybrać, szkoda, że Janek nie jest miłośnikiem koncertów i na inne muszę sobie szukać osoby towarzyszącej. Tak łatwo z tej przyjemności nie zrezygnuję!

- We wtorek, już tradycyjnie, wzięłam udział w spotkaniu w KIKu. Tym razem gościem była Małgosia Mówińska-Zyśk ze swoją najnowszą książką. Była z Waldkiem (mężem) i na zmianę czytali fragmenty, przeplatając muzyką na skrzypcach. Przypomniały mi się czasy, kiedy w ramach swojej rehabilitacji, Małgosia wzbogacała nasze spotkania w „Teatrze wspólnym”, który miałam przyjemność prowadzić jakiś czas temu w PZN.

- Już wtedy miałam problemy ze swoją dolną szczęką, ale dałam radę (rany się goją!).
Nie zrezygnowałam również ze spotkania w Dyskusyjnym Klubie Książki Mówionej (27 stycznia), które tym razem odbyło się w siedzibie Zbiorów Regionalnych Biblioteki Wojewódzkiej. Rozpoczęty remont Biblioteki Głównej pewnie nie raz jeszcze będzie zmieniał miejsca naszych spotkań. Miły klimat, ciekawe dyskusje i refleksje nad przesłuchanymi książkami. Tym razem byłam bardzo zadowolona z przesłuchanych książek. Były to dwa audiobooki: „Niedokończony list” Ewy Szymańskiej oraz „Bieta” Cezarego Harasimowicza. Ta ostatnia powieść, opowiadająca o życiu cudownie ocalonej z warszawskiego getta Elżbiety Ficowskiej. Z uwagi na postać bohaterki, książka wywarła na mnie duże wrażenie. Pewnie też za sprawą lektora „Biety” – Jacka Draguna (aktora Teatru Andersena z Lublina) nie mogłam się oderwać i wysłuchałam jej prawie jednym tchem. Kolejne spotkanie dopiero 3 marca, zabieram się dalej do czytania (słuchania).



piątek, 17 stycznia 2025

Wspomnieniowo



Jak zwykle, zostałam mile zaskoczona wczorajszym spotkaniem w Bibliotece na Dworcowej. Szczególnie pocztą kwiatową (zupełną niespodzianką) i liczną obecnością moich przyjaciół. Wiesiu Marcysiak, swoją grą na gitarze, stworzył muzyczny i poetycki klimat.
Danka Szłapińska, kierowniczka biblioteki, poprowadziła ciekawą dyskusję o poezji i o mojej twórczości. Niestety, wczoraj miałam ten swój „trudniejszy dzień” i nie dałam rady z czytaniem tekstów. Prezentowałam więc tylko te, które utkwiły w mojej pamięci. Mile zaskoczył mnie również Żnin ze swoją torbą pełną pamiątek, pakietem startowym do biegu i medalem "Wandy". Czy ukończyłam już swój rodzinny maraton, panie Goclik???

Cieszę się, że mój kompletny „Tryptyk rodzinny” został zaprezentowany również w bydgoskim środowisku, i że miało to miejsce w dniu imienin moich głównych bohaterów tryptyku - Włodzimiery i Włodzimierza. Umieściłam już na FB Kilka migawek z wczorajszego spotkania.








Dzień wcześniej również miałam ciekawe spotkanie, chociaż prawdę powiedziawszy była to zbiórka, gdzie przygotowywałam gawędę i materiały związane z patronami roku 2025.




fot. ze strony Referatu ZHP

środa, 15 stycznia 2025

TRYPTYK RODZINNY

Trzy książki mojego autorstwa, które ukazały się w ostatnich trzech latach, to nie są dzieła literackie, biografie, czy monografie, tylko publikacje dokumentalno-wspomnieniowe ze zdjęciami, dokumentami i wspomnieniami trzech bliskich mi osób.

Trzy różne wątki o segmentowej formie rodzinnych wspomnień, które tworzą razem całość „Powrót do korzeni”. Ponieważ są to trzy różne życiorysy w jednej rodzinie stąd „tryptyk rodzinny”. Przewija się tu przeszłość – teraźniejszość – przyszłość, związane z trzema miejscami: Gorzów – Żnin – Bydgoszcz.
  
Mój TRYPTYK RODZINNY prezentuje trzy oddzielne postacie, które się wzajemnie uzupełniają.

Nie jest to poliptyk uformowany jako trio (w formie dzieła sztuki), tylko historie trzech osób , które miały duży wpływ na moje życie, na moje wychowanie i ukształtowanie charakteru.

W miejscu centralnym (środkowym) znalazła się Wanda Dobaczewska (z d. Niedziałkowska) moja babcia, którą w domu nazywaliśmy Babunią. To właśnie Ona miała największy wpływ na moje życie literackie, to z nią (w trzypokoleniowej rodzinie) spędziłam 20 lat mojego młodzieńczego życia na Pałukach. To z myślą o niej, przez ostatnie lata realizowałam różne projekty literackie przypominające Jej twórczość i działalność kulturalną z okresu międzywojennego (w Wilnie) i powojennego na Pałukach.

Pierwszą część tryptyku poświęciłam Mamie – Włodzimierze Dobaczewskiej (z d. Korsak), matki sześciorga dzieci, która zmarła mając 47 lat, ale zaraziła nas wszystkich bakcylem służby harcerskiej. Wychowanka dh. hm. Olgi Małkowskiej (z Cisowego Dworku), której powołaniem była służba instruktorska, służba drugiemu człowiekowi. Wspomnienia o „Druhnie Włodce, Włodzimierze” ukazały się w 50. rocznicę Jej śmierci, wydana przez Instytut Wydawniczy „Świadectwo” w Bydgoszczy (2022), pomógł mi w tym Referat Seniorów Chorągwi Kujawsko-Pomorskiej ZHP. 

W kolejnym roku ukazała się druga część tryptyku poświęcona Wandzie Dobaczewskiej „Tobie Wando”, która podsumowywała moją pięcioletnią działalność wspominającą Wandę. Wydana została przez Żnińskie Towarzystwo Kultury, pod patronatem Starosty Żnińskiego (2023). Bardzo cieszy mnie fakt, że niektóre propozycje są nadal kontynuowane. Między innymi Bydgoskie Środy Literackie, czy Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Wandy Dobaczewskiej, który od pięciu lat organizuje Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Bydgoszczy.

Pod koniec 2024 roku ukazała się ostatnia część mojego tryptyku rodzinnego „Żywe drzewo Włodzimierza” poświęcona Włodzimierzowi Korsakowi - ojcu mojej mamy, który był przez nas nazywany „Dziadziusiem”. Książka ta została wydana przez Gorzowski Oddział Związku Literatów Polskich i Wojewódzką Bibliotekę w Gorzowie Wielkopolskim - na Ziemi Lubuskiej, gdzie pamięć o Włodzimierzu jest pielęgnowana do dnia dzisiejszego. Promocja książki miała miejsce w „Korsakówce” w Nadleśnictwie Kłodawa, gdzie mieści się Izba Pamięci po Włodzimierzu Korsaku.

niedziela, 12 stycznia 2025

Nowy tydzień, nowe wyzwania

 Ukazało się już zaproszenie, więc najwyższa pora rozpocząć przygotowania do spotkania

 A tymczasem trwały jeszcze bydgoskie kolędowania, Bydgoska Środa Literacka z wyjątkowym gościem i pożegnania dzieci, które musiały wracać po świątecznej przerwie.


Następny tydzień też zapowiada się bardzo ruchliwie

wtorek, 7 stycznia 2025

Wspólne kolędowania

Czas kolędowych spotkań, radosnego śpiewania kolęd i cieszenia się Dobrą Nowiną. W dawnej tradycji te 12 dni od Bożego Narodzenia spędzano nie na pracy, lecz na zabawach, świętowaniach i spotkaniach towarzyskich - tak do święta Trzech Króli.

Rzeczywiście w tym roku kalendarzowym można było mieć kilka dni urlopu i kilkanaście dni wolnego. Tym razem było rzeczywiście radośnie i uroczyście. Dopisało zdrowie i siły do przygotowania całej rodzinnej Wigilii, mimo licznych spotkań przedświątecznych (grudniowych, o których pisałam we wcześniejszych postach).

W Boże Narodzenie tradycyjna wieczerza z 12 potrawami i symbolicznym dzieleniem się opłatkiem (tym razem miałam nawet bezglutenowy, poświęcony). Radość była tym większa, że spędziliśmy ten wieczór z córeczką, podobnie zresztą jak pierwszy dzień świąt. Nasza choinka, ubrana przez Asię, prezentowała się bardzo pięknie i dostojnie, podobnie jak cały wystrój, nad którym tym razem Ona czuwała. Drugiego dnia świętowanie z sąsiadami i obowiązkowy spacer dla spalenia kalorii, 27-go już tradycyjnie u Ani z życzeniami urodzinowymi, 30 grudnia jeszcze świąteczne spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki Mówionej bardzo klimatyczne.. 

Potem przygotowania do Sylwestra, który w tym roku spędziliśmy w NOCIE (NOT to dla nas nocne oglądanie telewizji) i obowiązkowy Koncert Noworoczny z Wiednia, który zawsze staram się celebrować. No a już drugiego stycznia rodzinka była w komplecie. Radosne przywitanie na lotnisku i pięć dni wspólnego świętowania. Kocham moje dzieci i zawsze cieszę się ze wspólnych spotkań, to jest naładowanie akumulatorków na cały kolejny rok! Ten rok pewnie będzie szczególny, wymagający dodatkowej energii, ale też niosący ważne wydarzenia. Jak dobrze, że Asia była częściej z nami i przy okazji sama się trochę zregenerowała (przynajmniej mam taką nadzieję). To mądra osoba, która posiada w sobie wielkie pokłady dobroci i miłości, to również dzięki niej moje akumulatorki się ładują. Dzięki niej zrozumiałam jak ważna jest w życiu „uważność”.

2 stycznia dało mi się dotrzeć do „Domu Serca” na wspólne kolędowanie z „Iskierką”. Sympatyczne spotkanie z miłą atmosferą, jednak trochę przyćmione przez problemy samochodowe. Ktoś wypuścił nam powietrze ze wszystkich 4 kół i były problemy z powrotem do domu. Skończyło się jednak dobrze. Miło było podzielić się śpiewnikami „Kolędujmy razem” opracowanymi jeszcze przez sekcję literacką w moim „OKATiKu” i przypomnieć kilka moich świątecznych wierszy. Zawsze lubię wspólne kolędowania i dzielenie się słowem, jeszcze dzisiaj kolejne śpiewanie kolęd.



fot. ze Stowarzyszenia "Iskierka" 


 



środa, 1 stycznia 2025

Nowy Rok 2025

 I zaczął się ...

kolejny, który będzie rozdawać 365 kartek z kalendarza. Co na nich zapisane? Dzisiaj to jeszcze tajemnica! Dowiemy się w najbliższym czasie. Teraz jednak przyszedł czas na podsumowanie mijającego. Zwykle robiłam to przed zakończeniem roku, tym razem jednak byłam mocno zabiegana. 

Rok 2024:
· Udział w 144 spotkaniach kulturalnych (co 2-3 dni)
· 13 moich spotkań autorskich (6 w Bydgoszczy, 7 w innych miastach + 5 LSP Letni Salon Poetycki)
· 25. Światowy Dzień Poezji (na Dworcowej wiersze w 12 językach)
· W trzech almanachach moje wiersze (Trójkąt poet, 52. Warszawska Jesień Poetycka i 5. W Modraczku „Jesteśmy” )
· literackie zbiórki – podsumowanie (opr. fotokronika)
· zakończenie tryptyku rodzinnego (wyd. ostatniej części w Gorzowie Wielkopolskim „Żywe drzewo Włodzimierza”)
· wydanie 13. książki poetyckiej „Dotyk drogi”
· w Akancie (IX rec. Jarka, XII wiersze tłum na ukraiński i francuski)